Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Futboliści Watahy Zielona Góra przed nowym sezonem. Ich celem jest gra w play-offach i dotarcie do finału

Paweł Górski
Paweł Górski
Zielonogórscy futboliści rozpoczną sezon od domowego meczu z Miners Wałbrzych
Zielonogórscy futboliści rozpoczną sezon od domowego meczu z Miners Wałbrzych Paweł Górski
Wraz z początkiem września nowy sezon zainaugurują futboliści amerykańscy Watahy Zielona Góra. W nadchodzącej kampanii czeka ich m.in. pierwsze w historii starcie z Grizzlies Gorzów. W sobotę 2 września zielonogórzanie rozegrają pierwszy mecz, podejmą ekipę Miners Wałbrzych. Spotkanie na stadionie przy ul. Botanicznej rozpocznie się o godz. 12.00. Tuż przed startem sezonu rozmawialiśmy z prezesem klubu Sebastianem Domańskim.

W nadchodzącym sezonie Wataha wraca do rozgrywek PFL9, czyli ligi dziewięcioosobowej. Jaki jest tego powód?

Myślę, że powód jest dość prosty, czyli wielkość rostera. Tak naprawdę mamy 35 osób, które są w stanie grać. To jest roster za mały na „jedenastki”. W zeszłym roku podjęliśmy się tego wyzwania z podobną wielkością rostera i kontuzje, które później odbijają się na zawodnikach, ograniczały nas coraz bardziej, tak że końcówkę sezonu graliśmy w 20 kilka osób. To jest już mocne ryzyko kontuzji i dodatkowy stres, więc stwierdziliśmy, że w tym roku dajemy sobie taki moment pauzy, wytchnienia, trochę się przegrupujemy. Cały czas z tyłu głowy mamy „jedenastki”. To nie jest tak, że te „dziewiątki” to jest takie zejście i tu zostajemy na amen. Dla nas „dziewiątki” też są małym progresem. To jest fajny moment do roztrenowania nowych osób, które dołączyły podczas rekrutacji jesiennych. Natomiast „jedenastki” to jest faktycznie taki futbol pełniejszy, są mocniejsze drużyny, więcej wyzwań, mecze są też ciekawsze.

Jakie cele stawia klub przed tym sezonem?

Minimum to play-offy. Chcemy wyjść już z tego naszego umownego pecha, że zawsze runda zasadnicza i mówimy: dobra, ostatni mecz nas pociągnie; gdzieś coś po drodze nie zatrybi i kończymy na rundzie zasadniczej. Nie, tutaj play-off to minimum, a każdy z nas z tyłu głowy ma, że chcemy jak najwięcej spotkań wygrać. To nam daje wyższą pozycję w tabeli i to się przełoży wtedy na mecze w play-offach, bo będziemy mogli grać je przed swoimi kibicami, a nie jeździć po Polsce. Taki cichy cel, który nam towarzyszy, to żeby dobić do finału. Mieliśmy fantastyczny finał w 2018 roku przeciwko Towers Opole tutaj na tym obiekcie, gdzie mieliśmy bardzo dużo osób, trybuny były za małe, żeby je wszystkie pomieścić. Finał niefortunny i to cały czas gdzieś tam troszeczkę siedzi głęboko w serduszku, że trzeba ponownie rozegrać jakiś finał, udowodnić sobie, że jesteśmy tą drużyną, którą zawsze chcieliśmy być; którą przez te długie lata przed COVID-em byliśmy. Tak naprawdę teraz to jest taki mozolny etap odbudowy tych wszystkich utraconych szans przez ten okres 2020-2021.

Czy względem ubiegłej kampanii zaszło w zespole dużo zmian kadrowych?

– Trochę zmian jest. Chyba taka największa zmiana: w tym roku ponownie postawiliśmy na naszych szkoleniowców, czyli nie mamy żadnego zagranicznego. Tym razem rolę głównego trenera objął Michał Róg, czyli osoba, która jest długo z klubem. Przez bardzo długi czas zajmował się trenowaniem linii ofensywnej. W tym roku podjął rękawicę i jest trenerem głównym. Patryk Wójcik niezmiennie towarzyszy mu jako trener defensywy. Katarzyna Dziklińska, która w zeszłym roku była asystentem, w tym roku odpowiada za przygotowanie naszych skrzydłowych. Maciek Wit, czyli jeden z naszych zawodników, w tym roku został też koordynatorem linii ofensywnej. Aurelian Amrogowicz niezmiennie jest trenerem przygotowania motorycznego, ale w tym roku też podjął nowe obowiązki, czyli przygotowanie linii defensywnej, na której też będzie obecny. Tak że to wszystko się fajnie rozrasta i to też jest potrzebne. Myślę, że musimy powoli zacząć te obowiązki trochę bardziej rozdzielać. Jeśli mamy stawać się coraz silniejsi, wyłapywać te nasze błędy i mieć szansę to skorygować, to nie zrobimy tego w dwie-trzy osoby jak dawniej, tylko ten sztab szkoleniowy powinien faktycznie się poszerzać. Przez długi czas mieliśmy też wsparcie zawodników, którzy odeszli na emeryturę, stwierdzili że kończą z tym sportem, ale z czasem widzimy, że też wracają myślami do futbolu, starają się pomóc, pojawiają się i możliwe, że i na tym gruncie uda nam się złapać jedną-dwie osoby dodatkowo do sztabu szkoleniowego na przyszłe lata.

A wśród zawodników pojawiły się jakieś nowe twarze?

– Jest trochę nowych twarzy. Jeśli chodzi o same transfery, to mamy transfer z Renegades Świdnica – jednego z liniowych, Jerzego. Mamy też Mikołaja, który kiedyś grał na Śląsku, potem przez dłuższy okres nie grał, ale teraz wrócił. Okazało się, że jest tu w okolicy, bo jest wojskowym, przerzucili go tu, ma do nas blisko. Jest to dla niego okazja na powrót do sportu, więc daliśmy mu szansę i fajnie się zapowiada. Jeżeli chodzi o całkowicie nowe twarze, to mamy kilka nowych osób, które będzie można zobaczyć na meczach na różnych formacjach. Mamy też Nigeryjczyka, który jest tak naprawdę klasyfikowany jako Polak. Na pierwszym meczu jeszcze go nie zobaczymy, bo obowiązki go zatrzymały, natomiast od kolejnych spotkań powinien już być z nami obecny. A ciekawostka jest taka, że pomimo pochodzenia jest to jego pierwsze doświadczenie futbolowe, więc zgodnie z regulaminem liczymy go jako Polaka.

W sobotę (2 września) inauguracyjny mecz z Miners Wałbrzych, którzy start sezonu mają już za sobą. Jest to rywal dobrze Wam znany, bo nieraz z nim graliście. Wiecie czego się po tej drużynie spodziewać?

Tak, chociaż tam też zauważyliśmy, że zaszła pewna przebudowa w ich składzie. Zniknęło parę twarzy, ale to też nie osłabiło ich jakoś bardzo. Dalej są mocną drużyną. To było widać na ostatnim meczu przeciwko Barbarians Koszalin, gdzie wygrali 35:0. Początki wiadomo – też się tego spodziewam, że pierwsze parę akcji będzie po naszej stronie troszeczkę słabiej wykonane, bo to jest element rozgrzewkowy. Oni też przez to przeszli, widać było, że na początku meczu musieli się dotrzeć. Potem złapali właściwy rytm i już ciągnęli to do końca. Z jednej strony dla nas fajnie, bo już obejrzeliśmy to, co zaprezentowali i na pewne rzeczy będziemy mieli pomysł, ale z drugiej strony oni teraz mają ten impet, dodatkową motywację. Dla nas będzie to rozruch. Mam nadzieję, że będzie on skuteczny; że uda nam się szybko powstrzymać, narzucić nasz rytm gry, nasz plan i skutecznie to wyegzekwować, żeby trochę namieszać im w głowach i do końca dowieźć na tablicy korzystny dla siebie wynik.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska