Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gorące sąsiedztwo

DOROTA NYK 835 81 11 [email protected]
Nie mieści się w głowie jak można tak żyć. Na os. Piastów Śląskich lokatorzy od lat toczą boje z jednym z sąsiadów. Wiele spraw kończy się przed sądem.

Wczoraj w sądzie grodzkim rozpoczął się proces przeciwko Beacie Kłonis. Sąsiad oskarżył ją o to, że wyzwała go obelżywie. - Krzyknęła do mnie: ty ch..., ty sk.., pokopałeś moje dziecko - opowiadał przed sądem głogowianin.
- Mamy z tym sąsiadem gehennę - opowiada jedna z kobiet, która wczoraj w sądzie zeznawała jako świadek. - Żyjemy w ciągłym strachu. Musimy cicho schodzić po schodach, boimy się zaprosić gości. A przecież chciałoby się żyć normalnie, jak to w sąsiedztwie.

Co jest prawdą?

Kobieta opowiada, że - owszem - nakrzyczała na niego, lecz nie tak obelżywie, jak on twierdzi. A powodem jej zdenerwowania było to, ż kilka chwil wcześniej sąsiad pobił jej ośmioletniego syna Kacpra. O tej sprawie pisaliśmy w ,,GL’’ 11 października w artykule pt. "Oko w oko z sąsiadem".
- Wszystko co oni opowiadają od początku do końca jest kłamstwem - twierdzi głogowianin. - Sytuacja wyglądała całkiem inaczej. Spieszyłem się do pracy, a ten chłopak zastawił wejście do klatki rowerkiem. Odstawiłem więc rowerek na bok, ale chłopaka nawet nie dotknąłem.
Konflikty sąsiedzkie trwają od dawna. - Ja już miałam z tym panem dwie sprawy w sądzie i jeszcze dwie wkrótce będę miała - opowiada Edyta Niedbała. - M.in. zapłaciłam 200 zł grzywny za to, że mój mąż około godz. 17.00 schodził głośno po schodach.

Policja na malucha

- Sąsiedzi mszczą się na nas bez przerwy - opowiada mężczyzna. - Wszystko przez to, że nie chodzimy do nich na kawkę i nie zapraszamy do siebie. Ich dzieci nas nękają, dzwonią domofonem, walą w drzwi.
- Trzy lata temu wpadła do mojego domu policja, antyterroryści w czarnych kominiarkach - opowiada B. Kłonis.
- Wyjaśniło się, że... szukają mojego, wtedy pięcioletniego, syna Kacpra. Okazało się, że dzieci namówiły się przeciwko sąsiadowi i mój syn kopnął nogą w jego drzwi. Sąsiad wezwał policję.
Kierownik rewiru dzielnicowych Dariusz Sobociak wie o konflikcie, często przyjmuje skargi na współmieszkańców klatki. - Ten pan ma wątpliwości do pracy dzielnicowego, wobec tego podjąłem decyzję, żeby przychodził ze skargami do mnie - powiedział nam.
- Z tego co wiem, to jest niezadowolony z sąsiadów. Dwa lata temu zaproponowałem mu, żebyśmy zorganizowali debatę z wszystkimi, ale się nie zgodził.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska