Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gorzów. Trwa spór o naprawdę duże pieniądze

(tr)
Miasto cały czas spiera się z dwiema wielkimi firmami budowlanymi o pieniądze. I to nie byle jakie. Chcemy w sumie 7 mln zł! W czwartek odbyła się urzędnicza narada w tej sprawie.

Przeczytaj też: Gorzów i okoliczne gminy jedną wielką aglomeracją

- Nie odpuszamy, nie cofamy się nawet na krok. Mamy przekonanie, że pieniądze się nam należą i będziemy o nie walczyć do końca - zapowiedział w środę ,,GL'' wiceprezydent Tadeusz Tomasik.

Skąd suma 7 mln zł? Od firmy remontującej na przełomie 2010 i 2011 r. ul. Sybiraków będziemy się domagali najpewniej 2 mln zł. To kwota, jaką mieliśmy dostać od rządu w ramach tzw. schetynówek na remont ulicy (kolejne dwa znaleźliśmy w swoim budżecie). Nie dostaliśmy grantu, bo... spółka nie wyrobiła się z pracami. I to skreśliło Gorzów z listy miast łapiących się do dofinansowania. Musieliśmy sami wyłożyć 4 mln zł. - Jeśli przez budowlanych straciliśmy pieniądze, to oni powinni miastu je oddać. Podjęli się w końcu zlecenia i zaakceptowali termin - mówił wczoraj kierowca Kazimierz Włodkowski z centrum. Równiutka ul. Sybiraków już jeździ, chwali ją, ale nie zmienia to jego zdania. - Dwa miliony to kupa forsy - dodaje.

Przeczytaj też: Gorzów. Miasto pożycza na potęgę. Kto to wszystko spłaci?

Kolejne pięć milionów chcemy od konsorcjum stawiającego Centrum Edukacji Artystycznej. Skąd taka olbrzymia suma? Na taką kwotę eksperci wynajęci przez miasto wycenili różnicę w wartości materiałów. Te, które zamontowano, były tańsze i gorszej jakości niż te, które zamawiało miasto. Jednak według wykonawcy... była zgoda na taką podmianę. Takie stanowisko przekazał nam przedstawiciel spółki. Dlatego firma roszczenia nie uznała. - Nie było zgody! - twardo zapewnił tymczasem prezydent Tadeusz Jędrzejczak. I z tego powodu poszliśmy na wojnę o 5 mln zł. Pierwszą rundę już przegraliśmy. - Inżynier kontraktu, który jest pierwszą instancją w takich sporach, uznał skromną część naszych roszczeń. Nas to nie zadowala. M.in. po to spotykamy się w czwartek - usłyszeliśmy w środę od wiceprezydenta Tadeusza Tomasika.

Przeczytaj też: Gorzów. Miasto sprzedało działkę za bezcen i już pięć lat czeka na inwestycję

Co będzie dalej? Jeśli mediator również nie uzna naszych racji, nie jest wykluczone, że magistrat skieruje sprawę do sądu. Tomasik dodaje, że miasto nie ciągnęłoby tych spraw, gdyby nie miało pewności, że ,,jest na prawie''.

Taka nadzieję ma przewodnicząca Rady Miasta Krystyna Sibińska. Zna się na temacie jak mało kto, bo od lat pracuje w inwestycjach i zajmuje się m.in. umowami z firmami budowlanymi. - Radni nie są na bieżąco informowani o postępach, bo to sprawa pomiędzy urzędem, a wykonawcami. Mam tylko nadzieję, ze mamy mocne karty i w umowach zadbaliśmy porządnie o swoje interesy - mówi K. Sibińska.

Czy miasto odzyska wielkie pieniądze? Dowiemy się w ciągu najbliższych miesięcy.

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska