- Po wyciągnięciu samochodu z rzeki zobaczyliśmy, że hamulec był w pozycji zaciągniętej. Czy jednak wystarczająco, trudno powiedzieć - mówi Grzegorz Rojek, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Straży Pożarnej. - Oficjalną przyczyną tego, że auto stoczyło się do Warty, było niedopatrzenie kierowcy - dodaje rzecznik lubuskiej policji Sławomir Konieczny.
Przedstawiciele obu służb wyjaśniają, jak doszło do sobotniego zdarzenia na bulwarze. Przypomnijmy: o 9.30 po zjeździe za dawnym budynkiem LOK-u do Warty zjechał seat cordoba, którym chwilę wcześniej przyjechała w to miejsce pracująca w pobliżu kobieta. Auto przepłynęło ponad sto metrów wzdłuż bulwaru. Gdy nurt zaniósł je w pobliże barki, samochód przyjął pozycję pionową, nabrał wody i zatonął pod łodzią.
To nie pierwsze niebezpieczne zdarzenie na bulwarze. W 2011 r. z ogródka piwnego, na którym była miejska plaża do Warty wpadło 2,5-letnie dziecko. W zeszłym roku w listopadzie do rzeki wraz z wózkiem wpadła 70-latka i jej 2-letnia wnuczka. Co o takich zdarzeniach mówią gorzowianie? - To bezmyślność ludzka - uważa Karolina Jabłońska. - Jak można zostawić na wzniesieniu samochód - zastanawia się z kolei Krzysztof Uciński.
We wtorkowym papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej" dla północy województwa powracamy do sobotniego zdarzenia.
Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?