[galeria_glowna]
Codziennie do brzegów Santorini przybijają ogromne promy i wycieczkowce. Wypluwają tysiące turystów, którzy natychmiast pakowani są do autokarów i wiezieni do Oi, niewielkiego miasteczka położonego na cyplu. Brzęczą aparaty fotograficzne i kamery. Tłum turystów ma ogromną szansę trafić na wesele. Bo to podobno miejsce wymarzone do powiedzenia "tak" i wybierają je młode pary z całego świata. Szczególnie widać tę modę na Oię wieczorami, gdyż przewodniki reklamują tutejsze zachody słońca jako najpiękniejsze na świecie.
Nad przepaścią wiszą kościoły i domki, jakby przyklejone do skały kaldery. Domy sa oczywiście białe, przyprawione sowicie błękitem. Czasy świetności i to bynajmniej nie za sprawą turystów, miasteczko przeżywało w wieku XIX, gdy jego mieszkańcy posiadali 130 statków i handlowali z całym światem. U stóp klifu działała stocznia. Zresztą już wcześniej był to jeden z głównych portów rybackich Egejów. Do dziś widać tutaj dostatek i... wspaniałą panoramę zatoki i krateru wulkanu.
A po trzęsieniu ziemi w 1956 roku zapowiadało się na to, ze nigdy się nie podniesie. Jednak juz odbudowano większość białych domków. Turyści zaglądają do Muzeum Morskiego i i pozostałości po weneckim zamku. Warto także krętymi schodkami zejść do dwóch niewielkich portów -Ammoudi i Armeni. Mimo tłumów gości wpadających na godzinę lub dwie Oia i tak jest wytchnieniem po stolicy Santorini Thirze. A jeszcze jeśli trafimy na dzień bez wycieczek...
Noclegu warto jednak szukać w Thirze, Oia do tanich nie należy. Z Thiry do Oi - zamiast wsiadać do autobusu - lepiej przejść na piechotę. Ścieżka wiedzie nad przepaścią a widoki... A wiosną wszystko tutaj kwitnie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?