Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grzegorz Walasek: Na pewno się nie poddam

MARCIN ŁADA
Grzegorz Walasek ma 33 lata, kapitan ZKŻ-u Zielona Góra. Indywidualny mistrz Polski juniorów (1997) i seniorów (2004), drużynowy mistrz świata (2005, 2007). Startował w cyklu Grand Prix z dziką kartą w latach 2001, 2002 (stała) i 2004. Żonaty, dwoje dzieci.
Grzegorz Walasek ma 33 lata, kapitan ZKŻ-u Zielona Góra. Indywidualny mistrz Polski juniorów (1997) i seniorów (2004), drużynowy mistrz świata (2005, 2007). Startował w cyklu Grand Prix z dziką kartą w latach 2001, 2002 (stała) i 2004. Żonaty, dwoje dzieci. fot. Tomasz Gawałkiewicz/ZAFF
Rozmowa z GRZEGORZEM WALASKIEM, żużlowcem ZKŻ-u Zielona Góra

- Mocno pracujesz nad kondycją?
- Przygotowuje się, jak co roku. Uważam, że potrzebuję bardziej biegania niż mozolnego poprawiania siły i przerzucania ciężarów. To też jest potrzebne, ale nie w tak dużym zakresie. Mieszkam blisko lasu, więc z zajęciami w terenie nie ma problemu. Dorzucam do tego treningi z chłopakami w sali i siłowni...

- Lubisz popływać?
- Lubię pływać, dlatego często korzystam z basenu. Później obowiązkowo wizyta w saunie. Dla mnie przydaje się każda forma ruchu.

- Słyszałem, że żużlowcy zaczęli zrzucać kilogramy. Odchudził się Nicki Pedersen, podobno Jason Crump też jest lżejszy. A ty?
- Może z tym walczą, ale ja ich widzę w szatni i nie wygląda na to, by jakoś diametralnie zrzucili wagę. Każdy ma swoją teorię przygotowań. Mogą mówić, że się odchudzają, ale czy tak jest? Trudno powiedzieć.

- Ale brzuch chyba przeszkadza?
- To zależy, jak duży (śmiech). Jeśli sporo go przybyło, to faktycznie ruchy są utrudnione. Ale nie można przesadzać z wagą, dietą. Grunt, żeby wszystko było w normie.

- A jak wyglądają przygotowania sprzętowe, bo wspominałeś, że busa masz w remoncie?
- Faktycznie, musiałem go trochę pozmieniać w środku. Jest to związane z wyjazdami na Grand Prix. Trzeba było trochę inaczej przygotować wnętrze, do dłuższych podróży. Poza tym po pięciu latach używania tapicerka i kilka innych detali domagało się do wymiany.

- Strona internetowa też zupełnie nowa...
- Firma Eureka, w tym miejscu podziękowania dla nich, zaprojektowała i uruchomiła tę stronę i podoba mi się. Nie działają jeszcze wszystkie zakładki, ale z początkiem sezonu pojawi się więcej informacji.

- Motocykle gotowe?
- Czekam na koła, bo jeszcze mi ich nie dostarczyli. Poza tym wszystko do podwozi już jest, silniki też zmówiłem. Tuż przed sezonem muszę pojechać je odebrać. Jest jeszcze czas.

- Ile silników zamówiłeś?
- Co roku kupuję cztery kompletne motocykle. W związku z moimi startami w Grand Prix, w tym roku zamówiłem dodatkowo trzy silniki.

- Piotr Protasiewicz i Jarosław Hampel szukali tych najlepszych do połowy sezonu...
- Dokładnie. Można kupić dziesięć silników, które okażą się kompletnie nietrafione. Czasami poprawiamy lub zmieniamy podzespoły w silniku i nie daje to rezultatu. To się po prostu czasami nie sprawdza.

- Duże kolejki do najlepszych mechaników?
- Nie mam z tym problemów. Ze swoim tunerem spotkałem się po sezonie, akurat remontował warsztat, ale zamówiłem silniki i teraz finalizuję sprawę. Od trzech lat współpracuję z tym samym człowiekiem i nigdy nie było problemów. Zawsze miałem wszystko na czas.

- Czy w związku z Grand Prix zamierzasz coś zmieniać w teamie?
- Nie, nic nie będę zmieniał. Myślę, że ogarniemy to z chłopakami. Przez 15 lat sam wszystko przygotowywałem i tym razem, mimo problemów, też powinienem dać radę.

- Twoje cele w cyklu mistrzostw świata?
- Na pewno się nie poddam i będę walczył najlepiej, jak potrafię, by sprawić radość kibicom, a szczególnie mojej rodzinie. Wiem, że czeka mnie ciężkie zadanie.

- Liga polska, szwedzka, Grand Prix. Znajdziesz czas na Rosję?
- Jest w planie. Startowałem w Bałakowie przez dwa ostatnie sezony. To poukładany klub i pracują w nim wspaniali ludzie. Zobaczymy, ile będzie meczów, bo podobno drużyny się wycofały. W tej chwili nie mam kontraktu, ale jeśli czas pozwoli i zostanę zaproszony, na pewno pojadę.

- A wracając do nowości. Zmieniłeś klub w Szwecji, bo zaproponowali gorsze warunki, czy to kolejny etap "żużlowej wędrówki"?
- Wędrówka. W Motali jeździłem przez pięć lat i mam tam wielu przyjaciół. Powodem nie były gorsze warunki. Po prostu czasem przychodzi czas na zmiany. Zdecydowałem się więc na pierwszą konkretną propozycję i podpisałem w Kumli.

- Plany startowe napięte, a jak budżet? Odczuwasz skutki spowolnienia gospodarczego?
- Nie wiem, czy dotyka wszystkich, ale firmy transportowe, które mnie wspierały, wycofały się jeszcze w trakcie poprzedniego sezonu. Nie zdecydowały się na dalszą pomoc właśnie w związku z recesją. Główny sponsor też jeszcze nie przedłużył ze mną umowy. Ale nie załamuję się. Awansowałem do Grand Prix i grunt, żeby zdrowie dopisywało, bo ono jest najważniejsze. Całą resztę można wypracować w sezonie...

- Kto został?
- Na tę chwilę nie mam żadnej umowy z firmami, które do tej pory mnie wspierały. Prowadzę rozmowy, ale nie jest łatwo. Przy okazji chciałbym podziękować wszystkim za pomoc w sezonie 2008, a także wsparcie podczas organizacji turnieju jubileuszowego.

- Czyli jest...
- Części nie staniały. Euro skoczyło, a płacimy w obcych walutach i wszystko podrożało. Troszeczkę się budżety skurczyły. Ale nie chcę z tego robić tragedii i roztrząsać na wszelkie możliwe sposoby. Taka jest po prostu sytuacja i odczuwam ją nie tylko ja. Pewnie w gazecie też się trochę obawiacie. Piliśmy herbatę z cytryną, a teraz będziemy pili bez cytryny.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska