Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gubin: To po tacie kręci lody

Leszek Kalinowski
- Podpatrywałem, jak robią lody w Niemczech, Holandii, we Włoszech. Teraz staram się u nas robić jak najsmaczniejsze - przyznaje Przemysław Kina
- Podpatrywałem, jak robią lody w Niemczech, Holandii, we Włoszech. Teraz staram się u nas robić jak najsmaczniejsze - przyznaje Przemysław Kina fot. Paweł Janczaruk
Zrobiło się ciepło, więc Przemysław Kina mógł wreszcie otworzyć swój punkt i zacząć zarabiać na miejscu. Bo nie chce wyjeżdżać za pracą.

STWÓRZMY ALBUM

STWÓRZMY ALBUM

Razem stwórzmy "Album - mój Gubin" a także innych miast naszego regionu. Pokażmy, jak nam się żyje, jak wyglądają nasze mieszkania, miejsca pracy i wypoczynku. Czekamy na zaproszenia z każdego domu i każdej ulicy w mieście: tel. 0 68 324 88 74, e-mail: [email protected] lub [email protected]

Jadł chleb z niejednego pieca, ale jak mówi - najlepiej mu w rodzinnym Gubinie z lodami. Nie ma się czemu dziwić. To rodzinny interes. Jakieś sto metrów dalej włoskie lody kręci jego tato. Takie same? Niekoniecznie. To podobnie jak z zupą. Niby taka sama, a różną ręką przyrządzona.

Przemysław Kina jest zadowolony. Świeci słońce i od dwóch dni może sprzedawać lody. W malutkim, wydzierżawionym pomieszczeniu przy jednej z głównych ulic miasta. Ale to nie jest pierwsza jego praca. Z wykształcenia stolarz, pracuje od 11 lat. W Norwegii przy budowie domków, w Danii - przy truskawkach.

Kiedyś zobaczył ogłoszenie w gazecie o pracy w lodziarni w Niemczech. Napisał do pracodawcy. Okazało się, że ten ma żonę - Polkę z Bydgoszczy. Gdy Niemiec jechał do polskiej rodziny, spotkał się z panem Przemkiem i zaakceptował jego kandydaturę. Ten do pracy jechał 17 godzin.

- Tu jestem z właścicielem lodziarni, a tu z kolegami - pokazuje wiszące na ścianie fotografie z Niemiec.

Gubinianin sprawdził się na tyle, że pracodawca polecił go znajomemu we Włoszech. Pan Przemek skorzystał z tej okazji i poznał świat lodów w słonecznej Italii.

- Pracowałem z Włochem, Francuzem - pokazuje kolejne zdjęcia z pracy za granicą.

Dziś zna wiele przepisów na lodowe desery. Ma katalogi ze składnikami. - To jest moje największe marzenie, by kiedyś taką lodziarnię założyć. Trzeba mieć jednak odpowiednie fundusze - przyznaje, podając klientom lody z automatu. Nawet ci, którzy przyzwyczaili się do kulkowych, po spróbowaniu tych kręconych wracają, prosząc o duże śmietankowe, czekoladowe, mieszane…

Dzieci pana Przemka: Aleksandra (pięć lat) i Patryk (osiem lat), ale i żona Magdalena też lubią lody. O różnych smakach.

- Ja najbardziej lubię torrane to jakby orzechowo-jajeczno-miodowe lody - wyjaśnia P. Kina. I ma nadzieję, że kolejne miesiące będą ciepłe. W przeciwnym razie będzie musiał znów wyjechać do pracy za granicę, a bardzo by tego nie chciał. Bo rozłąki z rodziną mu nie służą. Poza tym, jak przyznaje, jest prawdziwym gubiniakiem. I strasznie go ciągnie do rodzinnego miasta, gdy tylko z niego wyjedzie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska