Hlib jest jedynym wychowanym w Gorzowie Wlkp. seniorem ekstraligowej Caelum Stali. Od początku sezonu wystąpił tylko w trzech spotkaniach. Czy trener i działacze stracili do niego zaufanie?
Ubiegły sezon ,,Hlipek'' zakończył w znakomitym stylu. Zdobył złote medale w DMŚJ i MIMP, srebrne w MMPPK i MDMP oraz brązowy w IMŚJ. Z wysoką średnią biegową 1,948 pkt. walnie przyczynił się też do awansu gorzowian do ekstraligi. Od jesieni 2007 roku znalazł się jednak na równi pochyłej. Zamiast rozwijać swój talent, popadł w poważne tarapaty.
Butelka w ,,Mieszku''
Zaczęło się w listopadzie od konfliktu z prawem w nocnym klubie gorzowskiego hotelu ,,Mieszko''. Mocno nietrzeźwy Hlib uderzył butelką w twarz przebywającego tam prywatnie policjanta z jednostki antyterrorystycznej. Żużlowiec trafił na ponad dobę do aresztu i opuścił go dopiero po usłyszeniu prokuratorskich zarzutów. Poszkodowany leczył się w szpitalu w Kostrzynie.
- Do dziś ani od Hliba, ani od jakiejkolwiek innej osoby związanej z gorzowskim żużlem nie usłyszałem słowa ,,przepraszam'' - powiedział nam w piątek 28-letni funkcjonariusz. - Wróciła mi zdolność rozróżniania kolorów, lecz inne dolegliwości pozostały. Przy większym wysiłku ciągle odczuwam bóle głowy i lewego oka.
Sprawa z publicznego oskarżenia będzie rozpatrywana przez gorzowski Sąd Grodzki prawdopodobnie we wrześniu. Policjant zapowiedział, że wystąpi w niej jako oskarżyciel posiłkowy. Zamierza się domagać od Hliba finansowego zadośćuczynienia za doznany uszczerbek na zdrowiu.
Odeszli sponsorzy
Krzysztofa Kozarynów. Są właścicielami firmy transportowo-spedycyjnej w Gorzowie. Po feralnym zdarzeniu w ,,Mieszku'' podali zawodnikowi rękę. Nie wycofali się z bezterminowej umowy, zatrudnili go w swojej bazie w Różankach. Końcem maja współpraca została jednak zakończona.
- Umowę wypowiedzieliśmy jednostronnie - stwierdził w piątkowej rozmowie K. Kozaryn. - Nie powiem, dlaczego. Nie czuję żalu do Pawła. Jako kibic wciąż mam emocjonalne podejście do żużla. Dziś nie zakładam jednak powrotu do tego sportu w roli sponsora.
O przyczynach rozstania się z Kozarynami nie chce też mówić Hlib. W czwartkowej rozmowie telefonicznej oświadczył, że nie odmawia ,,Gazecie Lubuskiej'' wywiadu, ale na razie... nie ma na niego czasu. Nawet pomimo tego, że z ligowego występu w Szwecji wrócił już w środę, a następną imprezę - towarzyski mecz w niemieckim Guestrow - ma dopiero w sobotę o godzinie 20.00. Nie pomogła nawet mediacja trenera Stanisława Chomskiego.
Kibice wiedzą swoje
Szkoleniowiec Caelum Stali twierdzi, że pod względem sportowym nie ma problemów ze swym wychowankiem. - Stawia się na wszystkie zawody, jest do nich dobrze przygotowany fizycznie. Często trenuje na crossie, by uniknąć nadwagi - stwierdził Chomski. - Wiem, że kibice komentują jego absencję podczas zawodów w Szwecji. Przedstawił na ten czas zwolnienie lekarskie, a równocześnie był widziany z kolegą w Askanie. Prawda jest banalna: Paweł cierpi na zapalenie zatok. To taka dolegliwość, która w wypadku zaostrzenia rzeczywiście uniemożliwia mu jazdę na żużlu, ale z drugiej strony nie wymaga leżenia w łóżku.
Trener nie chciał się odnieść do plotek o rzekomych pozasportowych wyskokach zawodnika i odmowie pracy w firmie Kozaryn Spedycja. - Nic mi na ten temat nie wiadomo - powiedział. Stwierdził natomiast, że Hlib nie umie sobie poradzić ze splotem trudnych dla niego zdarzeń: przejściem z kategorii juniorów do seniorów, zmianą parku maszynowego z GM-ów na jawy oraz problemami osobowościowymi. - Paweł to specyficzny człowiek, zawsze stara się podążać swoimi ścieżkami. Często z nim rozmawiam i przekonuję, że jak zawodnikowi nie idzie, to musi szukać rozwiązań i w sprzęcie, i w sferze mentalnej. Załatwiłem mu nawet konsultację u najlepszego w Polsce psychologa sportowego, ale on z tej możliwości nie skorzystał.
Musi być dorosły
Prezes Caelum Stali Władysław Komarnicki jeszcze nie wie, czy podpisze z Hlibem kontrakt na 2009 rok. - To będzie zależało wyłącznie od Pawła. Albo posłucha mądrzejszych od siebie ludzi i zostanie kimś, albo spadnie na dno, jak 80 procent podobnych mu ludzi - stwierdził.
Sternik gorzowskiego klubu ma wątpliwości, czy wychowawcze działania, podjęte wobec żużlowca po jego ,,występie'' w ,,Mieszku'', przyniosły zamierzony efekt. - To już nie te czasy, byśmy stali pod drzwiami zawodnika i patrzyli, o której kładzie się do łóżka - dodał. - Paweł musi zrozumieć, że ma 22 lata, jest dorosły, podpisał zawodowy kontrakt i ponosi pełną odpowiedzialność za swoje postępowanie. Nie mam zamiaru dobierać mu towarzystwa i ciągle trzymać za rękę. W ostatnich latach i zarząd klubu, i trener zrobili dla niego więcej niż dla kogokolwiek innego. A jaki jest skutek? Zawiódł państwa Kozarynów, którzy poświęcili mu mnóstwo czasu i pieniędzy. Traktowali go jak syna i chcieli wykierować na mistrza świata seniorów. Pewno ostatnie zdarzenia przeżywają jako osobistą porażkę...
Komarnicki zwraca uwagę na jeszcze jedną kwestię: rozwój talentu Thomasa Jonassona. - Rok temu Paweł był lepszy, a dziś role się odwróciły. Szwed umie słuchać mądrych sugestii, tymczasem Hlib nie chce rozmawiać ani z nami, ani z psychologiem, ani z dziennikarzami. Brnie w ślepy zaułek i nie wiem, czy znajdzie z niego wyjście.
Robert Gorbat
0 95 722 69 37
[email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?