Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hodge znów pociągnął zespół

Z Łodzi Andrzej Flügel 68 324 88 06 [email protected]
Walter Hodge nieco odpoczął sobie w meczu z AZS-em Warszawa, więc w Łodzi pokazał, co potrafi. Był najlepszym zawodnikiem spotkania i to dzięki niemu Zastal mógł spokojnie pokonać ŁKS.
Walter Hodge nieco odpoczął sobie w meczu z AZS-em Warszawa, więc w Łodzi pokazał, co potrafi. Był najlepszym zawodnikiem spotkania i to dzięki niemu Zastal mógł spokojnie pokonać ŁKS. Tomasz Gawałkiewicz
Łódzka Atlas Arena jest jedną z największych hal w Polsce. Ma ponad 12.000 miejsc. Niestety, mecz ŁKS-u z Zastalem zgromadził tylko około 200 kibiców. Nawet tych nielicznych czekało ich rozczarowanie, bo wygrali przyjezdni.

ŁKS ŁÓDŹ - ZASTAL ZIELONA GÓRA 59:91 (13:24, 22:18, 8:18, 16:31)

ŁKS ŁÓDŹ - ZASTAL ZIELONA GÓRA 59:91 (13:24, 22:18, 8:18, 16:31)

ŁKS: Szczepaniak 9, Sulima 6, Dłuski 4, Krajewski 3. Malesa 2 oraz Salamonik 13, Bartoszewicz 11, Trepka 9, Kalinowski 2, Koenig 0.
ZASTAL: Hodge 26, Chanas 16, Archibeque8, Stelmach 2, Sroka 0 oraz Dłoniak 17, Mirković 14, Rajewicz 3, Chodkiewicz i Matczak po 0.
Sędziowali: Janusz Calik (Warszawa), Damian Ottenburger (Gdańsk) i Adam Krasuski (Katowice). Widzów 200.

Gospodarze mają kłopoty, musieli się pożegnać z obcokrajowcami, przegrali ostatnie osiem spotkań, w których praktycznie nie zbliżyli się do rywali. W sumie mogą najwyżej walczyć z warszawskim AZS-em o przedostatnie miejsce. To zapewne przyczyna tego, że ich mecze oglądają już tylko najwierniejsi fani. Oni znów musieli się smucić. ŁKS nie dał rady.

Zastal zaczął spokojnie i pewnie. Byliśmy lepsi i prowadziliśmy już po czterech minutach 12:3 (punkty zdobył Kamil Chanas). Świetnie grał Walter Hodge. Znów brylował na parkiecie. Rzucał, wchodził pod wysokich rywali, świetnie asystował. Zastal przeważał. Niestety, w drugiej kwarcie zaczęło nam iść pod górkę. Znów łapaliśmy niepotrzebne faule, straciliśmy skuteczność pod koszem. Nic dziwnego, że gospodarze widząc tę słabość Zastalu zaczęli się zbliżać. Na kilkanaście sekund przed przerwą Dariusz Kalinowski trafił z osobistego i Zastal wygrywał tylko 40:35. W samej końcówce rzucił Hodge, który zdobył do przerwy 19 punktów. On był świetny, pozostali nie pokazali tego, czego się po nich spodziewano.

MICHAJLO UVALIN
- Bardzo mi przykro z powodu kontuzji zawodnika ŁKS-u. Niestety, takie sytuacje w naszej dyscyplinie się zdarzają. Mieliśmy problemy w pierwszej i drugiej kwarcie. Po przerwie wzmocniliśmy obronę, nacisnęliśmy mocniej i to, co pokazaliśmy w trzeciej kwarcie było decydujące dla losów tego meczu. Cieszę się ze zwycięstwa i postawy mego zespołu.

MARCIN FLIEGER
- Nałapaliśmy w pierwszej połowie sporo fali, dlatego że graliśmy agresywnie. Potem jednak w tym elemencie byliśmy ostrożniejsi, a z drugiej strony poprawiliśmy skuteczność. To był klucz do sukcesu. W końcówce już było bardzo spokojnie. Też jest mi przykro z powodu kontuzji Michała. Życzę mu, żeby szybko wrócił do zdrowia i na parkiet.

Ale w trzeciej kwarcie Zastal włączył wyższy bieg. Hode i Chanas pociągnęli zespół, było uważniej w obronie i celniej w ataku. Od stanu 46:41 w 23 min nasi doprowadzili do 60:41 w 28 min, a więc w ciągu pięciu minut było 14:0 dla gości. ŁKS, którego wiele wysiłku kosztowało gonienie, nie miał już sił. Było to wyraźnie widać. Zastal zaczął drugą kwartę bez Hodge'a, którego świetna gra sprawiła, że mogliśmy sobie już pozwolić na zupełny luz. Mimo tego gospodarze nie byli w stanie zaszkodzić nam w jakikolwiek sposób. Od stanu 60:43, przy którym kończyliśmy trzecią kwartę, doprowadziliśmy do 75:43 w 35 min. Gospodarze przez ten czas nie potrafili zdobyć choćby punktu. Zrobił to dopiero Bartłomiej Szczepaniak i było 75:45 dla Zastalu. Trener Michajlo Uvalin nie musiał więc desygnować na parkiet Hodge'a, który całą kwartę odpoczywał i pozostał na zdobyczy 26 punktów. Świetnie w ich zdobywaniu zastąpił go Jakub Dłoniak, a w samej końcówce Uros Mirković.

ŁKS ma wielkie problemy a jeszcze stracił Michała Krajewskiego, który doznał kontuzji kolana i karetka musiała odwieźć go do szpitala. Świetnie zachowała się grupka zielonogórskich fanów, która kolejny raz pofatygowała się na daleki wyjazd. Kiedy zawodnik gospodarzy opuszczał na noszach halę skandowała: "Marcin trzymaj się"! Tak postępują prawdziwi kibice. Brawo!

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska