Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Horror polskiej biurokracji. Żona ma ogromny problem ze sprowadzeniem chorego męża z Niemiec do Polski

Janczo Todorow 0 68 363 44 99 [email protected]
Czytelniczka musiała sama przygotować mnóstwo dokumentów.
Czytelniczka musiała sama przygotować mnóstwo dokumentów. fot. Janczo Todorow
W połowie czerwca kierowca tira z żarskiej firmy transportowej zasłabł na parkingu w niemeickim Schwerinie. W szpitalu okazało się, że dostał udaru. Teraz żona ma wielki problem ze sprowadzeniem chorego męża do Polski.

Szef żarskiej firmy transportowej zaalarmował dyżurnego policji, że jego kierowca, który jest w niemieckim Schwerinie prawdopodobnie czuje się źle, bo miał problem z porozumieniem się z nim przez komórkę.

Dyżurny niezwłocznie przekazał informację do polsko - niemieckiego centrum współpracy w Świecku. Po kilku minutach na parking w Schwerinie, gdzie parkował tir, przyjechała karetka pogotowia. Okazało się, że kierowca ma sparaliżowaną prawą połowę ciała i nie może mówić.

- Tego samego dnia przyjechałam męża, do szpitala - mówi Ilona Witesko z Lubska. - Byłam przerażona i zaczęłam pytać o formalności potrzebne do sprowadzenia męża do Polski. Okazało się, że muszę sama zebrać różne dokumenty, a te w języku niemieckim przetłumaczyć.

Winna biurokracja

Dokumenty I. Witesko skompletowała i złożyła w poniedziałek w zielonogórskim oddziale NFZ. - Poproszono jeszcze o zaświadczenie ze szpitala w Zielonej Górze, że mąż zostanie przyjęty do tej lecznicy - dodaje. Zadaniem I. Witesko, sprawa ciągnie się niepotrzebnie długo, bo już 26 czerwca niemiecki szpital wydał zaświadczenie, że mąż może zostać przetransportowany do Polski, ale tylko karetką.

- Prawie tydzień, mąż leży w niemieckim szpitalu zupełnie niepotrzebnie, a winna jest polska biurokracja. Przecież formalności mógł załatwić NFZ, za co mąż płacił składki? Gdyby wrócił szybciej do kraju, to i NFZ płaciłoby mniej za pobyt w niemieckim szpitalu - oburza się I. Witesko.

Zrobiliśmy wszystko

Wczoraj Czytelniczka dostała pismo z NFZ, że koszt przewiezienia jej męża karetką z Niemiec do Polski ustalono na 1,41 tys. zł. Jest oburzona, bo jak twierdzi, nikt za te pieniądze nie chce przywieźć męża.

- Kwota została ustalona na bazie ofert pięciu firm - odpowiada Sylwia Malcher - Nowak, rzecznik prasowy zielonogórskiego oddziału NFZ. - Wybraliśmy najtańszą ofertę, ale nie możemy zdradzić, jakiej to firmy. Czytelniczka musi sama ją znaleźć. To, że Czytelniczka musiała sama zbierać dokumenty na transport męża do kraju, wynika z ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej.

Mieliśmy pięć dni na wydanie decyzji, więc załatwiliśmy sprawę błyskawicznie. Fundusz pokrywa koszty transportu pacjenta do kraju tylko w przypadku, kiedy są niższe od leczenia za granicą. Przed 2008 roku było gorzej, bo wówczas NFZ nie pokrywał kosztów transportu z zagranicy w żadnym przypadku - dodaje rzeczniczka.
- Przecież jesteśmy w Unii, a tyle biurokracji... - oburza się I. Witeska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska