W domu Konkiewiczów grono mieszkańców Starego Kramska. Rzec można - sztab. Przygotowuje barwne widowisko dla całej wsi - zapusty. Albo mięsopusty. Wersje są różne. Na przykład w Przyprostyni koło Zbąszynia taka sama impreza zwie się cymper. Lub podkoziołek.
- Korowody przebierańców wędrujących przez wieś w ostatnią niedzielę przed środą popielcową były u nas już przed wojną - wspomina najstarszy w tym gronie, sołtys Joachim Nitschke.
- Po wojnie też były - dorzuca gospodarz, Leszek Konkiewicz. - Oczywiście, że były, ale w ostatnich latach zrobiła się przerwa - wtrąca dynamiczna żona pana Leszka, Wanda Konkiewicz, autorka tekstów, które podczas widowiska będą wygłaszać dziwne figury. Przebierają się za nie poważni, stateczni obywatele. Raz w roku można powygłupiać się, udawać kogoś innego.
- No jak by pan widział naszą "pigułę", pielęgniarkę, za która przebrała się Iza Kostera - wspomina ze śmiechem zeszły rok Ryszard Walkowiak. - Sprzedawała "viagrę", ale nie mniej niż 10 zł za tabletkę...
- Jej mąż, Mieciu, wcale nie był gorszy jako wikary - podkreśla pani Wanda. - Wymyślił podczas zakończenia na sali wiejskiej spowiedź, co wyszło mu niesamowicie, a przecież improwizował.
Wędrują przebierańcy przez wieś
Dawno temu w obrzędzie zapustnym szło o to, żeby wyszaleć się przez zaczynającym się Wielkim Postem. Graniczną datą była i nadal jest środa popielcowa, a ostatnim wolnym dniem przed tą środą - oczywiście niedziela. Zatem mięsopusty odbywają się w niedziele.
- Wznowiliśmy je w zeszłym roku, wyszły świetnie, dlatego przygotowujemy się znowu - opowiada Teresa Walkowiak. Wiadomo, że wiele osób powtórzy swój występ. Cyganką będzie zapewne Halina Bondyra (na co dzień... księgowa w wojnowskim sanatorium), diabłem Maria Banach, śmierć z kosą odegra Bożena Grockiewicz, a policjanta Piotr Kubik. Po raz pierwszy pojawi się w tym roku biskup (Leszek Kubacki). Postaci będzie dużo więcej. A na czele korowodu dwaj starostowie - sołtys Nitschke i Dariusz Spiralski.
- Idziemy od gospodarstwa do gospodarstwa, ale zawsze na początku starostowie, którzy pytają gospodarzy czy nas przyjmą - relacjonuje pan Joachim. W wsi jest 60 "dymów", rok temu tylko pięć nie przyjęło przebierańców! Co znaczy, iż bawi się całe Stare Kramsko!
- Zbieramy się w świetlicy i stamtąd idziemy do Marianówki, najdalszej części wsi - przypomina L. Konkiewicz. - A potem główną ulicą, raz obejście po prawej, raz po lewej.
Warto się dołączyć
Przebierańcy nie wchodzą do domu, stają na podwórzu i zaczynają występ: "Pozdrawiamy, pozdrawiamy/ My ze sobą bimber mamy/ Znaleźliśmy go w łoborze/ U Bociunki, ło mój Boże!/ Ktu go skosztuje, zaro wariuje".
- Czasem nie mogę spać i wtedy mnie te wierszyki nachodzą - ujawnia pani Wanda, autorka całej części słownej. Za muzyczną odpowiada jej mąż wędrujący w korowodzie z akordeonem. Po takim występie gospodarz obejścia częstuje przybyszów. Gdyby miał opory przekona go diabeł: "Rzuć gospodarzu do czapeczki/ chociaż ze dwie złotóweczki/, bo jak będziesz chował kiesę/ to cię na widłach poniesę". Smaczne dary idą do wózka podążającego za korowodem (a potem do wspólnej konsumpcji), a naleweczki rozgrzewają od środka wędrowną trupę.
Wszyscy przebierańcy i mieszkańcy zapraszają do Starego Kramska w niedzielę. Początek korowodu o 13.00, finał w sali wiejskiej o 16.30. Warto to zobaczyć!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?