Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Internet jest jak... podwórko

Dariusz Chajewski 0 68 324 88 79 [email protected]
Wojciech Ronatowicz. 30 lat, warszawianin, absolwent Uniwersytetu Warszawskiego. Pracę magisterska pisał z pornografii dziecięcej w internecie. Pracuje jako specjalista w Poradni Młodzieżowej Uniwersytetu Zielonogórskiego.
Wojciech Ronatowicz. 30 lat, warszawianin, absolwent Uniwersytetu Warszawskiego. Pracę magisterska pisał z pornografii dziecięcej w internecie. Pracuje jako specjalista w Poradni Młodzieżowej Uniwersytetu Zielonogórskiego.
Rozmowa z Wojciechem Ronatowiczem - pedagogiem, edukatorem seksualnym, streetworkerem, specjalistą w Poradni Młodzieżowej Uniwersytetu Zielonogórskiego - zajmującym się m.in. bezpiecznymi zachowaniami w internecie.

- Czy internet może być niebezpieczny?
- Może raczej zastanówmy się, co my wszyscy rozumiemy przez niebezpieczny Internet. Przed rokiem zadano Polakom w sondażu pytanie o to, czego obawiają się podczas surfowania w sieci. W przygniatającej większości wskazano na wirusy. Na drugim, odległym miejscu znalazł się niepokój o dane osobowe...

- To chyba w dużej mierze wyczerpuje temat?
- Nawet nie ociera się o problem. Nie ma na przykład ani słowa o uzależnieniu od Internetu. Tymczasem tę chorobę można porównać z nałogiem alkoholowym, nikotynowym czy narkotykowym. Do naszej poradni coraz częściej zgłaszają się załamani, przerażeni rodzice, próbujący ustalić, co dzieje się z ich pociechą, przyłapaną w środku nocy z... laptopem pod kołdrą. Z ich dzieckiem, które opuściło się w nauce i zaczyna mieć coraz mniej kolegów.

- Gdzie, jak gdzie, ale w domu dziecko jest bezpieczne.
- Taaak? Gdy nasze dziecko bawi się na podwórku co chwilę zerkamy przez okno, by sprawdzić co się z nim dzieje. Wcześniej przykazujemy, aby nie rozmawiało z obcymi, pilnowało klucza i pieniążków, nie mówiło jak się nazywa i gdzie mieszka. Internet dla naszych dzieci jest jak takie podwórko. Tutaj bawią się, uczą, spotykają, flirtują. O ile na podwórku młodzi ludzie sami mogą dokonać weryfikacji, chociażby wzrokowej i wiedzą kto ich oszukuje, a kto mówi prawdę, o tyle w sieci jest to znacznie trudniejsze. Niestety nie zawsze osoba, która zaczepi je na tym wirtualnym podwórku jest rzeczywiście tym, za kogo się podaje. Tutaj łatwiej jest uśpić czujność i wykorzystać naiwność najmłodszych.

- Mamy zatem wirtualne podwórko. Co jest przysłowiowym podwórkowym trzepakiem?
- Chociażby internetowy czat. A tam spotykają się sami znajomi - nieznajomi. Internet gwarantuje bowiem anonimowość. I pozwala stać się kimś zupełnie innym. Oczywiście zawsze do ustalenia jest numer identyfikacyjny IP, ale to jest już poważniejsza operacja dla przeciętnego użytkownika Internetu. Zostawienie dzieci na kilka godzin w sieci to tak, jakby zostawić je po prostu na ulicy. Narażone są na podobne niebezpieczeństwa.

- No, samochód ich nie przejedzie.
- Ale bez problemu może ulec socjotechnikom stosowanym przez pedofilów. Oni opanowali do perfekcji sztukę uwodzenia. Tak, że gdy później, już w realu, okazuje się, że trzynastoletni kolega w rzeczywistości ma lat czterdzieści, to emocjonalne uzależnienie pozostaje i dla młodego człowieka wiek może nie jest już barierą. Internet to wymarzone terytorium łowieckie dla pedofilów. Nie muszą wystawać z cukierkami przed szkołami i placami zabaw, co zawsze zajmowało im dużo czasu i groziło zdemaskowaniem. Za pomocą Internetu mogą w tej samej chwili uwodzić kilka ofiar jednocześnie i być anonimowi.
- Teraz czatują na ofiary na czatach?
- Nie tylko pedofile. Tak jak i dzieci nie tylko siebie narażają na niebezpieczeństwo. Wszedłem niedawno na popularny portal społecznościowy związany ze znajomymi z klasy. Tam znaleźć można bez większego problemu dokładny opis, w postaci zdjęć, stanu majątkowego rodziców, adres i jeszcze informację, że cała rodzina wyjeżdża na wakacje, a pies będzie u babci...

- Zaproszenie dla złodzieja.
- Świat wirtualny jest naprawdę bardziej skomplikowany i rozbudowany, niż nam się wydaje. Nie może być tak, że kupimy dziecku nianię z dyskiem twardym, posadzimy je przed monitorem i wychowanie mamy z głowy. Młodzi ludzie mogą sprawić - celowo lub przez przypadek, że ofiarami staną się ich rówieśnicy lub osoby dorosłe. Nagrywanie filmów, robienie zdjęć przez komórkę i umieszczanie ich w internecie jest doskonałym tego przykładem. Chociażby tragiczna sprawa Ani z Wybrzeża, lub ostatnio nagłośniona historia nauczyciela szykanowanego w szkole w Rykach. A w internecie można znaleźć też partnera seksualnego, informację jak zbudować bombę, popełnić samobójstwo, zabić jednym ciosem lub... zniszczyć człowieka.

- Internet jest matecznikiem wszelkiego zła?
- Zdecydowanie nie. W sieci jest wiele rzeczy dobrych, przydatnych, pięknych... Jednak świat wirtualny jest taki sam jak ten realny. Jest i dobro, i zło. Trzeba z tego sobie zdawać sprawę i myśleć tymi kategoriami. Tymczasem dorośli zostawiają dzieci same w konfrontacji z niebezpieczeństwami, które można napotkać w Internecie. Wycofujemy się. Także dlatego, że to jedna z nielicznych sfer życia, gdy dzieci są zazwyczaj mądrzejsze od rodziców. Przyznanie się dziecku, że nie posiada się wiedzy na temat zagadnień technicznych, może być bardzo sprzyjającą sytuacją by podjąć rozmowę o niebezpieczeństwach w Internecie.

- Są to jakby światy równoległe... Czyli zasady wychowawcze obowiązują takie same jak w realu?
- Do złudzenia podobne. Bo nie ma bezpiecznego internetu są tylko zachowania pomagające korzystanie z sieci uczynić bezpieczniejszym. Po pierwsze powinniśmy z dziećmi jak najwięcej rozmawiać. Po drugie starać się je kontrolować. Nie może być tak, że gdy podchodzimy do siedzącej przy klawiaturze pociechy ona nagle wyłącza komputer lub zrzuca stronę, którą właśnie oglądała. To powinno to wzbudzić nasz niepokój.

- To czuć brakiem zaufania, a tego młodzi ludzie nienawidzą?
- Nie, to specyfika tego świata. Weźmy blogi, które są wirtualnymi pamiętnikami. Owszem, gdyby to było klasyczne pisanie w kajecie do szuflady lektura byłaby niedyskrecją. Jednak ten wirtualny pamiętnik naszego dziecka mogą czytać setki, tysiące innych użytkowników Internetu. Trudno przewidzieć konsekwencje. Szczerość może być niebezpieczna. Dlatego rodzice powinni wiedzieć co pisze ich dziecko. A ta wiedza może uchronić zarówno nasze dziecko, jak i nas. Dlatego rozmawiajmy z naszymi dziećmi także o sprawach, których nie rozumiemy - to się wszystkim opłaca.

- Dziękuję.

DZIEŃ BEZPIECZNEGO INTERNETU

Dzień Bezpiecznego Internetu - (Safer Internet Day) w tym roku obchodzony jest w całej Europie w dniu 10 lutego. Jest inicjatywą Komisji Europejskiej, mająca na celu zwrócenie uwagi na kwestię bezpiecznego dostępu dzieci i młodzieży do zasobów internetowych.

6 lutego 2007 roku w 40 krajach na świecie - i po raz trzeci w Polsce - obchodzony był Dzień Bezpiecznego Internetu. Został ustanowiony z inicjatywy Komisji Europejskiej w ramach programu "Safer Internet". Jego celem jest ochrona dzieci i młodzieży przed niebezpieczeństwami grożącymi w trakcie korzystania z zasobów internetowych.

Jak co roku, organizatorzy zachęcają szkoły, organizacje pozarządowe, firmy i prywatne osoby do realizowania przez cały miesiąc lokalnych inicjatyw na rzecz bezpieczeństwa młodych internautów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska