Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jacek Pałkiewicz: Moja żona podróżuje z własną poduszką

Redakcja
Fot. Anna Białęcka
Rozmowa z Jackiem Pałkiewiczem, podróżnikiem, dziennikarzem, twórcą europejskiej szkoły przetrwania.

>b>- Gdzie mieszka wielki podróżnik?
- Mieszkam w Europie. Ale pewnie chodzi pani o bardziej konkretne miejsce na świecie, więc mam dom we Włoszech. Od 33 lat mieszka tam ze mną moja żona Linda.

- Ale ostatnio często bywa pan w Polsce.
- Tak, podróżuję między Włochami a Polską. Moje częste przyjazdy do kraju związane są z wydawnictwem Zysk. Przygotowywane jest tam bowiem dziewiąte wydanie mojej "Pasji życia", ale takie w nowej formie. Powinno być gotowe przed Bożym Narodzeniem. Ponadto mam wiele spotkań związanych z przygotowywaniem książki "Biografia - Pałkiewicz". Konsultacje z autorem są konieczne i wymagają moich przyjazdów.

- Pracuje pan nad czymś nowym?
- To książka o pustyniach świata. Jedna z moich pierwszych profesjonalnych wypraw była do Afryki. Wtedy zachorowałem na Saharę, i to na całe życie. Pustynie są najbliższe mojemu sercu, są moją pasją do dzisiaj. Oczywiście nie tylko Sahara, ale wszystkie na świecie. Książka, nad którą pracuję ma formę reportażu. I jest bogato ilustrowana, znajdzie się w niej około 350 zdjęć. Powinna trafić do księgarń już na wiosnę.

- A jakie ma pan plany podróżnicze?
- Niedawno wróciłem z Papui Zachodniej, gdzie poznawałem plemię Korwai. To lud mieszkający na wysokich drzewach. Tu biały człowiek rzadko zagląda. Jeśli chodzi o plany, to w styczniu zamierzam wybrać się do Ameryki Południowej z wyprawą po Amazonce.

- Jest pan założycielem europejskiej szkoły przetrwania. Kogo pan uczy życia w ekstremalnych warunkach?
- Już jako takiej szkoły nie mam. Prowadzę jedynie szkolenia dla pracowników różnych organizacji lub firm. Ponadto dwa razy w roku szkolę służby antyterrorystyczne z państw NATO.

- Szkoły przetrwania są dla słabeuszy czy dla twardzieli?
- Dla jednych i drugich. Każdy może się tu czegoś nauczyć. Na przykład jeden zmężnieje, a drugi nauczy się pokory.

- Gościł pan w Głogowie na zaproszenie miejskiej biblioteki, spotkał się z młodymi ludźmi w fosie, rozmawiał z głogowianami podczas spotkania w MOK-u. Co sprowadziło zaznanego podróżnika do małego miasta?
- Muszę przyznać, że moje wyprawy po świecie są egoistyczne. Ale opisuję je w książkach nie dla siebie, a dla innych. Potrzebuję więc kontaktu z czytelnikiem. Taki wyjazd i bezpośrednie spotkania z ludźmi, to najlepszy sposób na kontakt a zarazem sposób na pozyskiwanie nowych czytelników. Podczas tego pobytu przeżyłem przyjemne chwile właśnie dzięki młodym czytelnikom, którzy przyjechali na spotkanie ze mną do Głogowa aż z Lęborka. To harcerze, drużyna nosi moje imię. Byli w podróży całą noc, by się ze mną zobaczyć. To miłe. Byłem tym wręcz wzruszony.

- Czy pana dzieci poszły w ślady ojca i biorą udział w wyprawach po świecie?
- Mam córkę i dwóch synów, to już dorośli ludzie. Tylko najmłodszy syn, który ma teraz 27 lat, próbował podróżowania ze mną, ale nie zaraził się moją pasją. Ma inne cele. Teraz ma plan, by w ciągu roku zarobić swój pierwszy milion. Jest w Szanghaju, bo Europa wydawała mu się zbyt ciasna, i zajmuje się czymś z dziedziny import - eksport.

- Jest pan ze swoją żoną od ponad 30 lat. Może ona dzieli z panem pasję podróżowania?
- Jak by to powiedzieć, Linda stawia na komfort życia. Ona nawet wybierając się do pięciogwiazdkowego hotelu zabiera ze sobą z domu swoją poduszkę. Tak na wszelki wypadek, bo może ta w hotelu okazać się niewygodna. Tak więc nawet sama myśl o tym, że miałaby być w jakiś niewygodnych miejscach, spać pod gołym niebem, nie przychodzi jej do głowy. Ona ma swoją pasję - malarstwo.

- To co w takim razie was łączy?
- Może właśnie to, że jesteśmy tak różni. To, że Linda nie chce ze mną podróżować, nigdy nam w niczym nie przeszkadzało.

- Czy gdyby mógł pan przeżyć swoje życie jeszcze raz, coś by pan w nim zmienił?

- Raczej nie, zobaczyłem i posmakowałem tak wiele, że mogę czuć się zadowolony i spełniony. Czasami tylko myślę o tym, że mogłem w przeszłości zdobyć prawo do pilotowanie wielkich boenigów. To musi być ciekawe przeżycie, którego nie spróbowałem. Teraz już niestety na to trochę za późno.

- Dziękuję.

Odkrył źródło Amazonki
Jacek Pałkiewicz to reporter i eksplorator, twórca survivalu w Europie. W 1975 r. przepłynął samotnie Atlantyk szalupą ratunkową. Poznał największe dżungle naszej planety i należy do ostatniej już generacji eksploratorów pustyń. Uczy elitarne jednostki specjalne strategii przetrwania w odmiennych strefach geograficznych. W 1996 r. zlokalizował źródło Amazonki. Został za to uhonorowany odznaczeniem Kawalera Orderu Zasługi Republiki Włoskiej. W Polsce przyznano mu Złoty Krzyż Zasługi oraz Medal Prymasowski "Zasłużony w Posłudze dla Kościoła i Narodu". W 1994 r. elitarne Królewskie Towarzystwo Geograficzne w Londynie powołało go, na wniosek Thora Heyerdahla, do swego grona.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska