Oto trzech młodych ludzi postanowiło przejść fragment (choć 80-kilometrowy!) trasy „marszu śmierci”, w którym hitlerowcy pędzili więźniarki z Auschwitz-Birkenau. To, co w tej wyprawie (z noclegami w lesie, choć mróz) najciekawsze, to akurat brak wrzawy, fleszy i publiczności. Nowosolanie po prostu szli śladami tamtych wyczerpanych, zabijanych, kobiet. Próbując wczuć się choć w malutkim stopniu w to, co one przechodziły 71 lat temu.
Myślę, że takie właśnie - bardzo prywatne, wewnętrzne - przeżywanie historii, to jeden z najlepszych sposobów na dotykanie przeszłości. Przywracanie pamięci o zdarzeniach, o których musimy pamiętać, by się nigdy nie powtórzyły.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?