MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jak trafiliśmy do Szkła Kontaktowego

Redakcja
Andrzej Włodarczak, dziennnikarz
Andrzej Włodarczak, dziennnikarz

Pisząc, a potem skracając w pośpiechu relację z postępu w tzw. seksaferze w Samoobronie, popełniłem wpadkę, z której potem śmiała się cała Polska w Teleekspresie i Szkle Kontaktowym TVN. Akurat na prokuratorskim warsztacie były badania genetyczne Andrzeja Leppera, mające wykazać, czy czasem nie jest ojcem dziecka Anety Krawczyk. No i stało się. W pierwszych (co gorsza: wyeksponowanych tłustym drukiem) zdaniach artykułu napisałem: "Czy dzieckiem Anety Krawczyk - bohaterki seksafery w Samoobronie - może być Andrzej Lepper? Mają to wykazać badania genetyczne."

Na pociechę dodaję sobie dziś, że pewnie CBA byłoby zdolne do udowodnienia nawet tej karkołomnej tezy, skoro Lepper - jak mówił premier - uciekł mu spod gilotyny w sprawie odrolnienia działki na Mazurach.

Jak mieliśmy się wypchać

Andrzej Włodarczak, dziennnikarz
Andrzej Włodarczak, dziennnikarz

Andrzej Flugel, dziennikarz

Dziś mamy stronę internetową, gdzie wyniki meczów pojawiają się niemal natychmiast po ich zakończeniu. Jeszcze kilka lat temu jedynym źródłem informacji było papierowe wydanie. Zdarzali się niecierpliwi.

Czytelnik: - Dzień dobry, dzwonię z Żar. Jak tam nasi żużlowcy w sparingu?
Redaktor: - Wygrali dziesięcioma punktami.
- Fajnie, super! Dacie to w wiadomościach?
- Pan dzwoni do gazety. Jutro o tym meczu będzie na stronach sportowych.
- Wiem, gdzie dzwonię. To co, będzie o tym za godzinę w wiadomościach?
- Ale to gazeta, nie radio. Nie mamy wiadomości za godzinę...
- Panie, bo się wkurzę. Pytam, czy dacie to w wiadomościach? Chcę posłuchać o tym meczu.
- To redakcja gazety. Nie mamy wiadomości, musi pan czekać do jutra.
- Nic nie muszę. Nie będę was już słuchał. Wypchajcie się.
Dźwięk odkładanej słuchawki

Jak załatwialiśmy honorowe prawo jazdy

Katarzyna Jerzak-Kaczmarek, grafik
Katarzyna Jerzak-Kaczmarek, grafik

Andrzej Włodarczak, dziennnikarz

Ja i Stefan Cieśla z "Lubuską" jesteśmy związani od 25 lat. Ale takiego klienta, jaki nam się trafił na początku sierpnia, dotąd nie mieliśmy. Do pokoju w gorzowskiej redakcji, gdzie siedzę razem ze Stefanem, podesłano nam pana w średnim wieku.

- Panowie redaktorzy, załatwcie mi honorowe prawo jazdy na tiry. Nie mam pieniędzy ani na kurs, ani na egzamin. Tirami jeżdżę od 24 lat i znam tę robotę. Należy mi się honorowe prawo - wyłuszczył nam zupełnie poważnie.
- A dlaczego nie ma pan prawka na tiry? - zapytał trzeźwo Stefan.
- Nigdy nie miałem. Po Francji, Hiszpanii i Niemczech jeździłem ciężarówkami na fałszywe. Ale mi je zabrali - przyznał facet.

Stefan zawsze stara się pomóc naszym Czytelnikom, nawet w najbardziej absurdalnych sytuacjach. Zaczął wydzwaniać po dyrektorach pekaesu i MZK, czy mogą facetowi sfinansować kurs prawa jazdy na tiry. Wszyscy pytali o jedno: czy kandydat na kierowcę był karany sądownie?
- No byłem, a za jazdę na fałszywym prawku czeka mnie kolejny wyrok - przyznał gość szczerze.
Polskie przepisy nie przewidują honorowego prawa jazdy nawet na rower.

Jak postawiliśmy nietoperze

Michał Iwanowski, dziennikarz
Michał Iwanowski, dziennikarz

Katarzyna Jerzak-Kaczmarek, grafik

Kiedy 13 lat temu zostałam zatrudniona w redakcji "GL" w Zielonej Górze, gazeta była przygotowywana komputerowo. Do drukarni zsyłano gotowe strony, przeczytane już przez korektę i zatwierdzone przez redaktora prowadzącego. W drukarni, w odpowiednim pustym miejscu kolumny, wstawiano zdjęcia. Pewnego razu na pierwszej stronie miało się ukazać zdjęcie nietoperzy, tak jak to mają w zwyczaju, zawieszonych do góry nogami.

Wieczorem, już po zamknięciu numeru, wydrukowane strony zostały zawiezione z redakcji do drukarni. Tam drukarze wstawili odpowiednie fotografie i druk ruszył. Na drugi dzień na pierwszej stronie gazety ujrzeliśmy wspaniałe kolorowe zdjęcie nietoperzy... tyle że stojących na baczność! Głowami do góry. Tę pomyłkę przypisano oczywiście chochlikowi drukarskiemu, który w tamtym okresie wielokrotnie płatał pracownikom technicznym redakcji najróżniejsze psikusy.

Jak rozmnożyliśmy akta

Dagmara Ostrowska, dziennikarka
Dagmara Ostrowska, dziennikarka

Michał Iwanowski, dziennikarz

Matematyka nigdy nie była moją mocną stroną. Kiedy pisałem coś o zasobach archiwum państwowego w Starym Kisielinie, dowiedziałem się, że znajduje się tam pięć tysięcy metrów sześciennych akt. Idąc na skróty, pomyślałem: tysiąc metrów to kilometr. Więc w artykule napisałem, że w Kisielinie jest pięć kilometrów sześciennych akt. Dopiero dzień później wyobraziłem sobie sześcian o boku długości pięciu kilometrów. Ale nie byłem w stanie wyobrazić sobie, ile akt trzeba by tam napchać, żeby go wypełnić. Sto IPN-ów by nie wystarczyło!

Jak uciekaliśmy przed paralotnią

Dariusz Chajewski, dziennikarz
Dariusz Chajewski, dziennikarz

Dagmara Ostrowska, dziennikarka

Niektórzy mówią, że praca dziennikarza to wielka przygoda. Wielka to może nie aż tak bardzo, ale przygoda na pewno. I wielu nowych rzeczy można spróbować przy okazji zbierania materiału. Trzy lata temu pewnej sierpniowej soboty pojechałam do podzielonogórskiej Świdnicy na wielką imprezę dla mieszkańców gminy i nie tylko. Był grill, ognisko, koniki. I wójt stwierdził, że jak mam pisać, to muszę wiedzieć o czym. I zanim zdążyłam cokolwiek krzyknąć, jechałam już konno. Pierwszy raz w życiu. Bałam się strasznie, poza tym byłam w spódnicy!!! Ale nie to było najgorsze. Nagle usłyszałam głos wójta. - Panie Marianie (imię mogłam pomylić), pani redaktor chce polecieć paralotnią. I pan Marian w gotowości do wykonania zadania wypatrywał, gdzie jestem. Zdębiałam i... uciekłam. Oczywiście zanim uciekłam, materiał do artykułu zebrałam.

Jak ucieszyliśmy się na wyrost

Dariusz Chajewski, dziennikarz

- Mogę rozmawiać z panem Chajewskim?
- Przy telefonie
- Dobry chłop.
- Dziękuję, ale o co chodzi?
- Ale ja się nazywam Dobrychłop.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska