MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jedna na milion

(tami)
W Warszawie na chętne czekają siostry zakonne. Dadzą dach nad głową, pieniądze na początek i pomoc w znalezieniu pracy. Niestety, do tej pory nie zgłosiła się do nich ani jedna Lubuszanka.

Maria Gradowska ze Stypułowa mogłaby pojechać na podbój stolicy. Ma 20 lat, mieszka we wsi, w której był PGR, a w domu jej rodziców się nie przelewa. Mogłaby, ale nie chce.
- To strach jechać tak daleko, gdzie nie ma rodziny ani znajomych - mówi dziewczyna. Poza tym podaje jeszcze jeden bardzo ważny argument.- Tutaj chcę sobie życie ułożyć.

Jedna na milion

JAK SIĘ ZGŁOSIĆ?

Zainteresowane programem mogą zgłaszać się do gminnych ośrodków opieki społecznej, powiatowych centrów pomocy rodzinie, powiatowych urzędów pracy i Agencji Nieruchomości Rolnych.

To przyszłe życie to planowane małżeństwo i synek - trzymiesięczny Piotruś.
- Mój narzeczony w Siedlisku remontuje dla nas pokój - zdradza Maria. - Na razie zamieszkamy z teściami, ale potem kupimy sobie mieszkanie. Tomasz, mój chłopak, pracuje w Czechach. Jest masarzem. Dobre robi wyroby.
Poza tym, o programie dziewczyna dowiaduje się od nas.- Tu nikt nic nie wie na ten temat - dodaje.
Gdyby jednak założyć, że Maria nie ma dziecka ani przyszłościowego związku, to czy by pojechała do Warszawy robić karierę?- Żeby się wyrwać ze środowiska to może i dobry pomysł. Tylko strach by był. A ta kariera to zdarza się jednej na milion więc pewnie bym została w Stypułowie - zdradza dwudziestolatka.

Zabrać rodzinę

DLA KOGO PROGRAM?

  • dla dziewczyn, które są w wieku 18-25 lat
  • mają wykształcenie minimum ponadgimnazjalne
  • pochodzą z rodzin popegeerowskich, w których dochód na osobę nie przekracza 532 zł netto
  • są bez pracy
  • mają osobowość otwartą na świat
  • Małgorzata Szwast z Książa Śląskiego nie łapie się do programu, bo już jest po 30. Ale ma córkę - 14-latkę. Czy za cztery lata (o wyjazd do Warszawy mogą starać się pełnoletnie dziewczyny) puściłaby ją do stolicy?
    - Raczej nie. Bałabym się. Chciałabym, żeby córka gdzieś wyjechała, żeby się kształciła. Ale Warszawa jest za daleko - tłumaczy pani Małgorzata i zdradza, że o programie też pierwszy raz słyszy.
    Jej koleżanka Agnieszka Barańska, gdyby nie miała rodziny, to by się zdecydowała na pobyt w Warszawie. Jest w końcu dopiero po 20. Ma jednak lepszy pomysł na to, jak pomóc mieszkańcom popegeerowskich wsi.- Pozwolić wyjechać całym rodzinom. W pewne miejsce i do pewnej pracy. Bo nic nas tu nie trzyma - dodaje pani Agnieszka.

    CO W WARSZAWIE?

    Program wymyślił ksiądz Mirosław Jaworski, dyrektor warszawskiej Caritas. Celem projektu jest społeczne i zawodowe usamodzielnienie się dziewcząt i znalezienie pracy w Warszawie. Wszystkim dziewczętom przebywającym w bursie "Przystań na Skarpie", którą prowadzą siostry zakonne, zapewnia się: pobyt w Warszawie przez pół roku, opiekę kierownika bursy, pedagogów oraz doradcy zawodowego, całodzienne wyżywienie, pomoc w szukaniu pracy a następnie stałego miejsca zamieszkania w Warszawie, kursy i szkolenia m.in. z zakresu autoprezentacji, psychologii praktycznej, prawa pracy, poznania własnej wartości, dostęp do komputerów i internetu, bilet komunikacji miejskiej - przez pierwszy miesiąc bezpłatny, w drugim w zależności od sytuacji.

    Dołącz do nas na Facebooku!

    Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

    Polub nas na Facebooku!

    Kontakt z redakcją

    Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

    Napisz do nas!
    Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska