- Jak będzie się pan czuł jako podwładny młodszego brata Kazimierza, który zostanie prezesem PKO BP? - Jeśli zostanie, bo zdecyduje o tym rada nadzorcza naszej spółki. Zupełnie nie będzie mi to przeszkadzało, bo od prezesa do dyrektora oddziału jest tak wiele szczebli, że widują się oni dwa razy do roku. Ja, oczywiście, będę miał okazję widywać się z moim bratem częściej.
- Jako premier Kazimierz Marcinkiewicz podkreślał, że na takie stanowiska powinno powoływać się ludzi, którzy wygrali konkursy. A tu konkursu nie będzie...
- Konkurs wtedy ma sens, kiedy trudno jest wskazać jednoznacznego kandydata. I konkurs ma pomóc w wyborze.
- Czy w pańskiej ocenie brat ma kompetencje do tej funkcji? - Uważam, że są tacy menedżerowie, którzy nie muszą przechodzić procedury konkursowej, bo dotychczasową działalnością pokazali, że coś potrafią. Myślę, że do takich należy mój brat.
- Czy podzieli się pan z bratem swoim doświadczeniem? - Jakieś doświadczenie mam i jeśli brat będzie pytał, podzielę się wiedzą kogoś, kto pracuje na samym dole.
- A już wcześniej padały takie pytania? - I przed rokiem, i dwa lata temu, ale raczej ogólne. Kazimierz pytał po prostu, jak sobie radzę, ale nie myślał, że kiedyś będzie kierował naszą spółką.
- Dziękuję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?