Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jest wyrok w sprawie bramki, która przewróciła się na sportowca. Musi jeszcze dopłacić!

Dorota Nyk
Mama poszkodowanego sportowca Wojciecha Dybczyńskiego - Irena Dybczyńska jeszcze nie jest zdecydowana, czy odwoła się od wyroku
Mama poszkodowanego sportowca Wojciecha Dybczyńskiego - Irena Dybczyńska jeszcze nie jest zdecydowana, czy odwoła się od wyroku fot. Dorota Nyk
Urzędnik i pracownik obiektów sportowych byli oskarżeni o zaniedbania, które doprowadziły do tego, że na głogowskiego sportowca przewróciła się metalowa bramka. Obaj zostali uniewinnieni.

Wyrok zapadł w piątek przed sądem rejonowym w Głogowie. Sędzia Jerzy Mudryk uniewinnił Daniela P. - gospodarza stadionu w Szprotawie oraz Mirosława N. - urzędnika z urzędu miasta w Szprotawie.

Dodatkowo matka poszkodowanego sportowca, która ich oskarżyła, musi im zapłacić 2 tys. zł za poniesione przez nich straty. Wyrok jest jeszcze nieprawomocny.

Dzisiaj rozmawialiśmy z Ireną Dybczyńską, matką poszkodowanego. Nie była jeszcze zdecydowana, czy będzie składała apelację od tego wyroku.
Przypomnijmy, że wypadek wydarzył się 17 maja 2008 roku na stadionie lekkoatletycznym w Szprotawie, w trakcie mittingu z okazji otwarcia stadionu po modernizacji.

17-letni wtedy sportowiec Piasta Głogów Wojciech Dybczyński w czasie rozgrzewki zawiesił się na stojącej obok głównej płyty stadionu metalowej, nieprzytwierdzonej do podłoża bramce. Bramka się na niego przewróciła i uderzyła w głowę. Przez kilka miesięcy z potwornymi obrażeniami przebywał w szpitalu.

Matka chłopaka wytoczyła proces dwóm osobom, które oskarżyła o nieumyślne spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu jej syna i o to, że nie dopełnili obowiązku - czyli zostawili na stadionie dwie metalowe bramki, z których jedna przewróciła się na jej syna. Był to nietypowy, bo subsydiarny, cywilny akt oskarżenia - w sytuacji, gdy Prokuratura Rejonowa w Żaganiu uznała, że nikt nie popełnił przestępstwa, nikt nie przyczynił się do wypadku, a chłopiec jest praktycznie sam sobie winny.

W piątek odbyła się trzecia rozprawa w tym procesie. Sąd przesłuchał sportowców, którzy wtedy brali udział w zawodach w Szprotawie, ich trenerów oraz rodziców. Większość z nich potwierdziła, że w trakcie zawodów, których organizatorem był urząd miasta w Szprotawie, obok płyty głównej boiska stały niezabezpieczone metalowe bramki.

- Wiedziałem, że na takiej niezakotwiczonej bramce nie wolno się wieszać - przyznał jeden ze świadków wypadku. - Bo w Głogowie był kiedyś przypadek, że zginął 11-letni chłopiec właśnie przez taką bramkę. Myślę, że Wojtek też to wiedział.

Sędzia uniewinnił obu oskarżonych. Przyznał co prawda, że metalowe bramki nie powinny znajdować się na stadionie. Ale według niego zakres obowiązków obu oskarżonych nie obejmował tego, co się tam działo.

- Jestem odpowiedzialny za imprezy sportowe organizowane przez urząd, ale dla dzieci i młodzieży - powiedział nam jeden z oskarżonych. - Na tamtych feralnych zawodach w ogóle nawet nie byłem, nie miałem z nimi nic wspólnego. Współczuję temu chłopcu i jego rodzinie, ale dla mnie to także był koszmar, gdyż niesłusznie mnie oskarżono.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska