Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jesteśmy rajem dla pięknych ptaków

Magda Weidner
Magda Weidner
Bielik w całej okazałości. Czyż nie prezentuje się wyjątkowo? Piękny, dostojny, tajemniczy...
Bielik w całej okazałości. Czyż nie prezentuje się wyjątkowo? Piękny, dostojny, tajemniczy... Rafał Szozda
Te spotkania zapierają dech w piersiach. I to nie tylko fotografowi, ale także oglądającym jego zdjęcia. Walki myszołowów, lądowanie bielika to niecodzienny widok.

Kiedy większość z nas jeszcze śpi, wczesnym rankiem Rafał Szozda już dojeżdża do czatowni. Ubrany, jak żołnierz, bo podstawą jest dobry kamuflaż. Uzbrojony w specjalistyczny sprzęt i cierpliwość. Nie wystarczy jeden strzał migawki. Aby wrócić z piękną zdobyczą w postaci idealnego zdjęcia, potrzebny jest czas. Kilkugodzinne oczekiwanie. Idealnie opanował technikę bezszelestnego skradania się, leżenia w bezruchu i poruszania się w ciemnościach. - Często muszę się dobrze zamaskować. Ptaki potrzebują czasu, aby się przyzwyczaić do człowieka. Tak naprawdę przylatują po dwóch, trzech godzinach od pierwszego spotkania i to też nie jest regułą.

- Robimy wszystko, aby czuły się w naszej obecności swobodnie, czyli próbujemy stać się dla nich niewidoczni - opisuje Rafał. - Trzeba na przykład ustrzec się kruków. To bardzo wścibscy zwiadowcy, bardzo często towarzyszą ptakom szponiastym i żyją w pewnej tylko im znanej symbiozie. Potrafią dokładnie sprawdzić teren wokół czatowni, nawet zaglądnąć do niej. A gdy już kogoś zobaczą, to wrzeszczą na całą okolicę. Efekt ich rabanu jest taki, że mam kilka godzin przerwy, bo inne ptaki, w szczególności szponiaste, dostały sygnał: nie przylatujcie tutaj.

Dlaczego Rafał kieruje swój obiektyw w kierunku ptaków? Bo jak przyznaje, mają w sobie coś tajemniczego, niedostępnego i... wolnego.

- Tak naprawdę znamy może kilka procent ich zachowania. Potrzeba czasu na to, aby ptak pokazał swoje prawdziwe oblicze. Gdy wchodzę do lasu, jest cisza. Nie ma ptaków, nic się nie dzieje. Zajmuję miejsce. Zasłonię się siatką maskującą i już po godzinie słyszę śpiew, zaczynają być śmielsze. A po półtorej zaczynają świrować. Siadają bardzo blisko, nawet na wyciągnięcie ręki nieświadome mojej obecności...

Więcej o tym przeczytasz w piątek, 8 kwietnia w papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej" oraz w serwisie plus.gazetalubuska.pl

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najlepsze atrakcje Krakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska