MEDALISTKI I RESZTA
MEDALISTKI I RESZTA
1. Justyna Kowalczyk - 1:16.10,6,
2. Jewgenia Miedwiediewa (Rosja) - 8,8 s straty,
3. Walentyna Szewczenko (Ukraina) - 9,3,
21. Kornelia Marek - 3.03,0,
50. Paulina Maciuszek - 11.50,6.
Polka był jedną z faworytek sobotniej rywalizacji na 30 km techniką dowolną. Złoty medal na 15 i brązowy na 10 km działały na wyobraźnie rywalek. Na naszą zresztą też.
- To najtrudniejsza konkurencja mistrzostw, wymagająca świetnego przygotowania kondycyjnego. Na dodatek bardzo loteryjna. Pech, złamany przypadkowo kijek czy narta, może wykluczyć z walki o medal - tonowała nastroje nasza mistrzyni.
Kowalczyk od początku walczyła w grupie około 15 zawodniczek. Z każdym kilometrem wykruszały się rywalki i na półmetku Polka biegła już tylko z ośmioma przeciwniczkami.
Mordercze tempo próbowały narzucać Norweżka Kristin Steira wspomagana przez koleżankę z reprezentacji Therese Johaug, momentami atakowała Ukrainka Walentyna Szewczenko, ale nie udało im się oddzielić od grupy. Kowalczyk biegła spokojnie i tylko momentami obejmowała prowadzenie.
- Chciałam je trochę zmęczyć przed finiszem. W tej grupie były bardzo szybkie zawodniczki, wśród nich Woszka Arianna Follis, złota medalistka w sprincie - wyjaśniła.
Babki z jajami
Babki z jajami
Badacze dowodzą, że kobiety XXI wieku stają się coraz bardziej podobne do mężczyzn. I nie chodzi o wąsy, które także się zdarzają, ale o przenikanie się ról. Tarzan schodzi do defensywy, a one dominują. W łóżku, firmie i na balandze. Krótko mówiąc, słaba płeć we frontalnym natarciu. W sobotę upadł ostatni bastion.
Słynne powiedzonko mówi, że: "prawdziwego mężczyznę poznaje się po tym, jak kończy". No to co powiedzieć o finiszach Justyny Kowalczyk? Nasuwa się tylko jedna refleksja: babka z jajami! Zaczynam się obawiać, ale nie ja jeden. Wspomniani naukowcy też to odkryli...
Marcin Łada
0 68 324 88 14
[email protected]
Nie znaliśmy planów Justyny, a na ostatnich 2 km były strome podjazdy. Czy da radę? Ile ma jeszcze siły? Z ogromną mocą zaatakowała na drugim wzniesieniu. Wyglądało to tak, jakby przeciwniczki stały, a tylko Polka jechała. Na szczycie górki miała około 30 m przewagi i uciekała. Kiedy pojawiła się na ostatniej prostej, a daleko z tyłu majaczyły sylwetki konkurentek, stało się jasne, że nic nie odbierze jej drugiego złotego medalu.
- Jestem ogromnie zmęczona, ale i bardzo szczęśliwa, bo spełniły się moje marzenia. O medalach myślałam przed mistrzostwami, jednak nie sądziłam, że są realne - przyznała nasza królowa śniegu. - Sobotni bieg dobrze rozegrałam taktycznie, choć nie do końca wypełniłam założenia trenera, który uważał, że mam zaatakować trochę później.
W Libercu odbiłam sobie niepowodzenia sprzed dwóch lat w Sapporo, gdzie choroba nie pozwoliła mi walczyć o dobre lokaty - dodała.
W nocy z soboty na niedzielę Kowalczyk wróciła do domu w Kasinie Wielkiej, a już o 6.00 rano obudzili ją kibice i sąsiedzi. - Dziękujemy! - krzyczeli. My też.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?