Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Już pozbyli się tłuszczu

Anna Białęcka, Dorota Nyk
Mężczyźni potrafią się odchudzić, i to nawet o 50 kg. Dwóch znanych głogowian opowiedziało nam, jak sobie poradzili z nadwagą. Dlaczego byli gotowi na tyle wyrzeczeń?

Krzysztof Bączyński jest właścicielem pubu na Starym Mieście. Odchudza się od dwóch miesięcy. Bartek Adamczak to zawodowy konferansjer, wieloletni pracownik Miejskiego Ośrodka Kultury. Dietę stosował przez osiem miesięcy. Panowie razem zrzucili 80 kg.

Opychałem się bez umiaru

- Teraz odczuwam przyjemność, gdy wychodzę z wanny i spoglądam w lustro - mówi z zadowoleniem pan Krzysztof. W ciągu ostatnich dwóch miesięcy schudł niemal 30 kg.

Jest właścicielem pubu Tequila, jego lokal odwiedza wielu głogowian. Niegdyś prowadził kawiarnię M w ośrodku kultury. - Przy takiej pracy jak moja, nie jest łatwo odżywiać się sensownie - opowiada restaurator. - Piłem litry napojów energetyzujących, potrafiłem za jednym posiedzeniem zjeść całkiem spory tort, kilka batoników, zjadałem na raz trzy porcje ruskich pierogów. Opychałem się bez umiaru w fast foodach. I wyglądałem obleśnie, no i czułem się źle.

Aż którego dnia zobaczył swoją koleżankę ze szkoły. - To dość znana osoba w mieście, ale jest bardzo gruba - mówi. - Pomyślałem sobie, że jak tak dalej będę robić, to w końcu będę wyglądał jak ona. Przestraszyłem się nie na żarty.

Pobudzam zmysły

Pierwsza była dieta Cambridge. - Widziałem szybki efekty i to mnie dopingowało - wyznaje K. Bączyński. - Zrzuciłem w cztery tygodnie 17 kg! Później przerzuciłem się na dietę kopenhaską, czyli bogatą w warzywa i owoce. Kolejna była tzw. kapuściana, oparta na zupie z kapusty, cebuli, selera i papryki. Pyszna. W sumie przez ostatnie dwa miesiące zrzuciłem 27 kg.

Staje wyprostowany i pokazuje z dumą swój płaski brzuch. Jak zapewnia, w czasie odchudzania widział wyraźne efekty w lustrze, ale także w swoim samopoczuciu. - Czułem się rewelacyjnie, i do tej pory tak jest - zapewnia. - Jestem pełen energii, mój umysł jest jaśniejszy.

Musiał wymienić niemal całą garderobę, bo gubił spodnie, a bluzy wisiały na nim jak na wieszaku. Po co ten cały wysiłek i wyrzeczenia? - Jestem próżny, lubię dobrze wyglądać, a przede wszystkim podobać się sobie - mówi bez ogródek. - Wiem, że i innym się podobam, i pobudzam ich zmysły erotyczne.
Czy już kończy dietę? - Jeszcze nie - odpowiada. - Muszę zrzucić jeszcze 10 kg!

Tylko pojedynczo

Bartek Adamczak

- Wszedłem kiedyś na wagę i pojawił się komunikat: tylko pojedynczo - opowiada B. Adamczak.

Co się dziwić. Jeszcze kilka miesięcy temu ważył 160 kilogramów.
To znana w mieście postać. Działacz kulturalny, prowadzi zajęcia teatralne, plastyczne i literackie w Miejskim Ośrodku Kultury. Jest także didżejem w Radiu Plus Głogów. Zawodowo zajmuje się konferansjerką.
- Od zawsze byłem gruby - bez oporów opowiada o sobie. - Ale w dorosłym życiu, kiedy zacząłem pracować i ożeniłem się, jeszcze bardziej przytyłem. Praca do późna, przy biurku, nieregularne posiłki. Wszystko się na to złożyło, że w końcu waga pokazała 160 kilo. Źle się z tym czułem, ciężko mi było. Postanowiłem schudnąć.

Pan Bartek zwrócił się o pomoc do zawodowej dietetyczki. Po badaniach opracowała dla niego indywidualną dietę. Założyła, że w ciągu półtora roku Adamczak powinien schudnąć 50 kilo. W rzeczywistości zrzucił tyle w osiem miesięcy. - Ludzie mnie pytają czy nie mam raka, czy mi włosy nie wypadają. A ja po prostu inaczej jem i bardzo dobrze się czuję - mówi odchudzony do 100 kilogramów.

Wciąż chudnę!

Posiłki o regularnych porach i mądrze dobrane produkty - to podstawa. Śniadanie o 7.30, na przykład trzy kromki pieczywa wasa i trzy jajka. Pomidor, ogórek, soki warzywne lub owocowe, ale bez cukru. Na drugie śniadanie naturalny kefir albo sałatka warzywna. 15.30- 16.00 obiad - prawie cała noga z kurczaka, dużo warzyw gotowanych lub lekko smażonych, trochę kaszy lub razowego makaronu albo brązowy ryż. Bulion też można wypić albo zjeść leczo bez tłuszczu i kiełbasy. Kolacja jest podobna do śniadania.

- Jem dużo więcej niż poprzednio! - podkreśla B. Adamczak. - Ale czytam etykiety produktów w sklepach i odrzucam te mocno przetworzone. Niestety, moja rodzina gotuje sobie osobno. A kiedy wyjeżdżam, to biorę ze sobą lodówkę pełną produktów. Wciąż chudnę!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska