Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kapitalny mecz Promienia, radość w Gorzowie i Mostkach

(pat)
Do sensacji doszło w Żarach, gdzie Promień wygrał z dotychczasowym liderem trzeciej ligi, rezerwami Zagłębia Lubin. Rywale rozpoczęli pojedynek bardzo ofensywnie, ale miejscowi wytrzymali napór gości i objęli prowadzenie 1:0.
Do sensacji doszło w Żarach, gdzie Promień wygrał z dotychczasowym liderem trzeciej ligi, rezerwami Zagłębia Lubin. Rywale rozpoczęli pojedynek bardzo ofensywnie, ale miejscowi wytrzymali napór gości i objęli prowadzenie 1:0. sxc.hu
Do dobrej gry w trzeciej lidze naszych beniaminków zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Tym razem brawa także dla Żar.

Siódmą kolejkę trzeciej ligi kończył wczorajszy mecz derbowy w Karninie. Miejscowy Piast znów zagrał ambitnie, ale bardziej doświadczeni piłkarze Formacji Port 2000 Mostki zdołali, mimo nienajlepszej postawy w pierwszej połowie, zdobyć komplet punktów. Pierwszy gol padł już w 18 min, gdy swojego bramkarza pokonał Kabir Ojikutu.

Gospodarze prowadzili jednak zaledwie 12 minut, gdy z rzutu karnego wyrównał Mateusz Konefał. Piast i tak miał szczęście, bo już w 20 min przed szansą stanął inny zawodnik beniaminka Krzysztof Sikora, ale jego strzał zatrzymał się na słupku. Zespół z Karnina też miał jeszcze dwie świetne okazje na zdobycie bramki, ale zabrakło precyzji.

- Pierwszą połowę lepiej przemilczeć, bo wyszliśmy na nią jak na piknik. Graliśmy na stojąco i mało zdecydowanie. Dopiero w miarę upływu czasu nasza przewaga nie podlegała dyskusji - stwierdził Rafał Wojewódka, trener gości.

Po przerwie "Portowcy" odważniej ruszyli do przodu, gdy w 57 min na boisku pojawili się Krzysztof Piosik i Tomasz Pawlak. Obaj nakręcali akcje przyjezdnych i po kwadransie od ich wejścia było 2:1 dla Formacji Port 2000. Strzelcem gola w 71 min był ten ostatni. Minęło jednak zaledwie kilkadziesiąt sekund i wyrównał Marcin Żeno! Wydawało się, że gospodarze w końcu zdobędą przynajmniej punkt, ale ponownie dał znać o sobie Pawlak.

- Z wyniku jestem zadowolony, ale z gry już nie. Znów popełniliśmy błędy w obronie, co omal nie kosztowało nas stratę punktów - dodał Wojewódka.

Z kolei szkoleniowiec Piasta żałował, że znów ambitna gra nie przełożyła się na korzystny wynik. - Bardziej sprawiedliwy byłby remis. Owszem, goście dłużej byli przy piłce, ale my też mieliśmy kilka świetnych szans na strzelenie gola - ocenił Mariusz Niewiadomski.

Kapitalne mecze zobaczyli też kibice w Gorzowie i Żarach. W pierwszym Stilon zdemolował Polonię Trzebnica aż 7:0! Hat-trickiem popisał się... obrońca Robert Kozioła. Co ciekawe, wszystkie trzy bramki zdobył głową. To pierwszy taki wyczyn naszego zawodnika w karierze. - Cieszę się, że trzy razy piłka spadła na moją głowę - śmiał się Kozioła.

- Nieważne, kto strzela gole, liczą się zwycięstwa i punkty. Tych ostatnich mamy już 15. Cały zespół zasłużył na pochwałę, wszyscy zapracowali na tą wygraną.
Gorzowianie mogli wygrać jeszcze wyżej, bo tak zagubionej defensywy, już dawno na stadionie przy Olimpijskiej nie widziano.

- Pierwsze minuty nie wskazywały, że będzie to łatwe spotkanie. Zagraliśmy bardzo dobrze, zrealizowaliśmy przedmeczowe założenia. Zmiany nie pogorszyły jakości gry, dlatego chcę pochwalić wszystkich chłopaków. Wygląda na to, że złe chwile mamy za sobą - stwierdził Tomasz Jeż, opiekun "Niebiesko-białych".

Ostatnie dwa gole padły w końcówce meczu. Najwyraźniej pod wrażeniem gry stilonowców był także... stadionowy zegar, który odliczanie zakończył dopiero na 99 minucie.

Do sensacji doszło w Żarach, gdzie Promień wygrał 2:0 z dotychczasowym liderem trzeciej ligi, rezerwami Zagłębia Lubin. Rywale rozpoczęli pojedynek bardzo ofensywnie. Miejscowi wytrzymali jednak napór gości i w 34 min objęli prowadzenie 1:0. W środku boiska długą piłkę w stronę bramki lubinian posłał z rzutu wolnego Łukasz Świdkiewicz, głową uderzył Karol Haraś. Fatalnie zachował się golkiper Zagłębia Tomasz Ptak, którego niepewną interwencję wykorzystał nadbiegający Krystian Żyża.

Przyjezdni liczyli na szybką odpowiedź, ale im bliżej końca, tym coraz więcej znaków na niebie wskazywało na niespodziewane rozstrzygnięcie. W ostatnich minutach goście postawili wszystko na jedną kartę, broniąc się mniejszą liczbą zawodników. Spotkała ich za to kara w doliczonym czasie gry, gdy Łukasz Czyżyk ustalił wynik na 2:0.

- Przygotowywaliśmy się tak samo, jak do każdego innego meczu. Dłuższa przerwa pomiędzy spotkaniami również nam pomogła. Mecze co trzy dni potrafią być bardzo męczące. Dziękuję chłopakom, którzy włożyli w to spotkanie dużo ambicji, woli walki i wygrali z liderem, znaczącym, ciekawym zespołem. Spodziewaliśmy się gry wysokim pressingiem. Potrafiliśmy wyjść z tych ataków i stworzyć ciekawe sytuacje - ocenił Grzegorz Kopernicki, szkoleniowiec Promienia.

Nadal w głębokim dołku są natomiast rzepinianie. Steinpol Ilanka przegrała już szósty mecz z rzędu, tym razem w Bielawie z Bielawianką 0:2. Pierwsza połowa była bardzo wyrównana, a oba zespoły miały po jednej dobrej okazji. Po przerwie gościom mocno we znaki dał się Rafał Góral, który nie tylko trafił na 1:0, ale także wypracował doskonałe sytuacje dla kolegów.

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska