Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Każda passa ma koniec

ANDRZEJ FLÜGEL 0 68 324 88 06 [email protected]
Zielonogórzanie udanie zainaugurowali rok 2006 we własnej hali. Wygrana z wiceliderem Stalą Stalowa Wola ma swoją wartość.

Zwycięzców się nie sądzi i wypada się tylko cieszyć z sukcesu. Jednak w grze zastalowców nadal było sporo mankamentów. Znów się ,,zagotowali" w trzeciej kwarcie, nie potrafili się do końca odnaleźć w czwartej. Na szczęście dwa bardzo ważne punkty zostały w Zielonej Górze.

Każda passa ma koniec

- Tak bywa - powiedział trener Stali Leszek Kaczmarski. - Wygraliśmy kolejno dziesięć spotkań i polegliśmy w Zielonej Górze. Każda passa ma swój koniec. Powiem tak: my do przerwy nie graliśmy jak wicelider, a Zastal po przerwie jak solidna i groźna ekipa. Z tą różnicą, że gospodarze potrafili utrzymać zwycięstwo, a nam nie dało się go wyrwać, choć było blisko. W drugiej połowie zagraliśmy dobrze w ataku poprawiliśmy obronę i potrafiliśmy praktycznie zejść z 22 punktów różnicy. Proszę zauważyć, że praktycznie nie mieliśmy Romana Prawicy, naszego czołowego gracza. Już w pierwszej kwarcie złapał trzy przewinienia, szybko czwarte i na deskach nie istniał. Podobnie Heniu Bieleń, który zaczynał ostatnią kwartę z czterema faulami. Myślę, że z tego meczu obie drużyny wyciągną wnioski.

Trzeba grać w stresie

Szkoleniowiec Zastalu Tadeusz Aleksandrowicz: - Dwie pierwsze kwarty były chyba najlepsze w naszym wykonaniu w tym sezonie. Później przestało nam wpadać i zrobiło się nerwowo. Moi zawodnicy podeszli do tego bardzo emocjonalnie. Błąd gonił błąd. Muszę przyznać, że Stal w dwóch ostatnich kwartach zagrała bardzo dobrze. Niemal wszystko im wchodziło. Gdyby nie ta nasza nerwówka to można było spokojnie wygrać ten mecz różnicą 10-15 punktów. Po prostu musimy uczyć się grać w stresie. Nikt nam się nie położy nawet przegrywając różnicą 20 punktów. Każdy będzie walczyć i próbować odrabiać.
- Nie było u nas zawodnika który przytrzymałby piłkę, spokojnie rozegrał, zdobył punkty - dodał trener Zastalu pytany o ocenę drugiej części meczu. - Przy agresywnym kryciu rywala trzeba mieć trochę indywidualności w zespole. Nie mamy autorytetu, kogoś kto w trudnych momentach potrafi odmienić losy meczu. Taki ktoś potrafi pociągnąć zespół. Zawodnicy mają świadomość, że jest ktoś kto pomoże, rozstrzygnie na ich korzyść, po prostu ,,zaopiekuje się" drużyną. To leży w sferze psychiki zespołu, tego się nie wypracuje na treningach. Mimo tych mankamentów cieszę się ze zwycięstwa. Nasza ciężka praca w czasie grudniowej przer-wy nie poszła na marne.

Teraz Wałbrzych

Już jutro kolejne mecze. Zastal wyjeżdża do Wałbrzycha na pojedynek z Górnikiem. To bardzo ważne spotkanie, które może zadecydować w przyszłości czy zielonogórzanie znajdą się w czołowej ósemce. - Nie ukrywam, że jedziemy do Wałbrzycha po zwycięstwo - powiedział trener Aleksandrowicz. W specyficznej hali Górnika zawsze ciężko się grało, ale przypomnijmy, że zielonogórzanie potrafili stamtąd przywozić punkty. W pierwszym meczu Zastal wygrał 61:57.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska