Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kazimierz Marcinkiewicz zapłaci 10 tys. alimentów

Tomasz Rusek 0 95 722 57 72 [email protected]
fot. Archiwum
- Mogę tylko powiedzieć, że czwartkowa decyzja sądu uprawomocnia się - usłyszeliśmy w piątek od Macieja, syna Kazimierza Marcinkiewicza. Nasi Czytelnicy surowo oceniają decyzję byłego premiera o rozwodzie.

Czwartkowa rozprawa była zamknięta dla osób postronnych. Ale wiemy, że najgłośniejsza sprawa rozwodowa ostatnich miesięcy zakończyła się po myśli byłego premiera. Według ,,SE'' były premier w pozwie wziął winę na siebie oraz obiecał, że będzie płacił alimenty. W sumie będzie to około 10 tys. zł miesięcznie.

Telefon milczał

Były premier nie odbierał w piątek telefonu, nie oddzwonił też, pomimo wiadomości nagranej na automatycznej sekretarce. Arkadiusz Marcinkiewicz nie chciał rozmawiać z ,,GL'' o rozwodzie brata (był na rozprawie, wspierał szwagierkę). Syn byłego premiera Maciej powiedział tylko w rozmowie telefonicznej z naszym reporterem, że ,,czwartkowa decyzja sądu uprawomocnia się''. Na blogu byłego premiera nie ma o rozprawie choćby wzmianki.

Ale w internecie i tak wrze. Pod informacją o rozprawie, którą zamieściliśmy w czwartek na stronie www.gazetalubuska.pl, w piątek przed 16.00 było już niemal 30 komentarzy. Większość internautów nie zostawiła na premierze z Gorzowa suchej nitki. Ale niektórzy go bronili. Wieczysław 124 napisał: - Nic na siłę nie można utrzymywać. Ma pan prawo do życia. Powodzenia w trudnym okresie.

Byłego premiera wspierał też 38D1B5: - Człowiek jak każdy inny, niech sobie robi, co chce. Jego życie prywatne nie powinno nikogo obchodzić.

Zaprotestował lol: - To nie jest człowiek jak każdy inny. To on będąc osobą publiczną (...), pouczał nas, jak należy żyć zgodnie (...), a teraz okazuje się, że ordynarnie kłamał. Nie jest to jego prywatna sprawa, bo obnosi się z nią w powszechnie dostępnej telewizji. A sprawę rozwodu mógł załatwić, zanim zaczął obnosić się ze swoją nową wybranką.

Pogrywał i przegrał

Politolog Tomasz Marcinkowski pytany o szanse na powrót K. Marcinkiewicza do polityki nie widzi tego w dobrych kolorach. - Wcale nie chodzi o rozwód. Ma go za sobą wielu polityków, takie po prostu bywają koleje losu. Większym balastem może być teraz dla niego to całe życie na pokaz. Ludzie są tego spragnieni w przypadku gwiazd. U polityka wypada to nieciekawie - mówi Marcinkowski.

Tymczasem były premier na swoim blogu zapewnia, że ostatnie doniesienia tabloidów i fotografie w nich prezentowane nie były przez niego ustawione ani prowokowane.

,,Po odejściu z polityki, nigdy nie uzgadniałem z mediami działań dotyczących ujawniania mojego prywatnego życia, nigdy nie ustawiałem zdjęć z SE i nie wiedziałem, że jestem nagrywany w londyńskim studio przez TVN24, bo uciekam (także dosłownie) od fleszy i kamer, nie dających mi normalnie żyć'' - zapewnia K. Marcinkiewicz w notce z 23 lutego.

Zdaniem politologa Marcinkowskiego to bardzo możliwe. - Kłopot w tym, że wcześniej, jeszcze kierując rządem, premier grał z tabloidami na całego. Można powiedzieć, że obie strony próbowały się nawzajem wtedy przechytrzyć. Teraz zabawę przegrał pan Marcinkiewicz.

Cała historia

Jak Kazimierz żenił się Marylą, Isabel (tak nazywa swoją narzeczoną) miała roczek, góra dwa. Pochodzi spod Warszawy, jest konsultantką w londyńskiej dzielnicy finansowej. Poznali się w połowie zeszłego roku, ale związali ponoć dopiero w grudniu, po tym, jak on powiedział o niej swojej żonie. Nowej kobiecie były premier kupił już pierścionek zaręczynowy (ślub latem). Sfotografował go dziennikarz "Super Ekspressu".

Marcinkiewicz na blogu tłumaczy się tak: dogadałem się z brukowcem, że prześlę zdjęcie ukochanej, udzielę wywiadu i to zakończy sprawę. Oni nie dotrzymali umowy.
W wywiadzie rzece o polityce informacyjnej swojego rządu: "Od razu otworzyliśmy się na tabloidy. Uznaliśmy, że jest to wielka broń, która może z nami walczyć, ale którą możemy także wykorzystać do pokazywania naszych działań". Brukowce były na chrzcie jego wnuka Kuby, na ślubie bratanicy (córki Arka), pokazywały premiera, jak prasuje koszule.

- Może popełniłem błąd, bo zacząłem tańczyć z wilkami - wyznał u Lisa o układzie z "Super Ekspressem". Jak mówił o polityce, wśród telewidzów miał po równo zwolenników i przeciwników. Gdy wszedł na rozwód, czerwony słupek na nie wystrzelił w górę do 86 proc. Ponoć Tusk dostał do ręki analizy potwierdzające taki odbiór społeczny rozwodu i z miejsca skreślił Marcinkiewicza z list PO do europarlamentu. - Wycofałem się z polityki - utrzymuje były premier. Nie ma odwagi wykluczyć np. startu na prezydenta RP.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska