Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kiepsko reaguję na stres

Tomasz Krzymiński
Piotr Zembrzuski jest głogowianinem. Od wiosny 2008 roku pracuje z kadrą piłkarzy ręcznych u boku trenera Bogdana Wenty. Z zawodu jest nauczycielem wychowania fizycznego, już na emeryturze.
Piotr Zembrzuski jest głogowianinem. Od wiosny 2008 roku pracuje z kadrą piłkarzy ręcznych u boku trenera Bogdana Wenty. Z zawodu jest nauczycielem wychowania fizycznego, już na emeryturze. fot. Tomasz Krzymiński
Rozmowa z głogowianinem Piotrem Zembrzuskim, brązowym medalistą mistrzostw świata w piłce ręcznej

- Długo będziecie świętowali zdobycie medalu?
- Oj nie bardzo. Nie ma na to czasu. Zawodnicy wracają do klubów, gdzie czekają ich trudne mecze. Na przykład Adam Malcher z Zagłębia Lubin już w środę rozegra derbowy pojedynek z Chrobrym Głogów w pucharze. Inni zawodnicy też muszą się szykować do ważnych sotkań. Ja też mam sporo pracy, bo trzeba przygotowywać się do meczu kadry z Turkami, zacząłem też zbierać materiały potrzebne do starcia z Rumunami.

- Spodziewał się pan kiedykolwiek, że może zdobyć medal na wielkiej międzynarodowej imprezie?
- Szczególnie w młodości o tym marzyłem, jeszcze jako zawodnik. Niestety wtedy się nie wyszło. Później miałem nadzieję, że uda się coś osiągnąć jako trener, nie ten pierwszy, ale jako asystent. No i mam brązowy medal.

- A nie chciałby pan odgrywać pierwszoplanowej roli, być tym najważniejszym w sztabie trenerskim?
- Teraz trener to także menadżer, a ja jestem analitykiem. Ciężko by było. Zresztą to także ogromny stres, a ja kiepsko go znoszę. A teraz robię to, co lubię.

- Niech pan zdradzi co dokładnie robi w kadrze. Chyba nie zajmuje się wyłącznie statystykami, bo w czasie transmisji z meczów najczęściej widzieliśmy go z kamerą w ręku.
- Analiza statystyk w piłce ręcznej nie jest tak owocna, jak na przykład w siatkówce. To zupełnie inna dyscyplina. Dlatego przygotowuję także materiał filmowy. Z niego wybierane są fragmenty, które są istotne dla danego gracza. Inny kawałek dostaje do obejrzenia bramkarz, a inny skrzydłowy. Druga sprawa, że nasi zawodnicy doskonale się znają, oni grywają z rywalami w klubach i to im też pomaga.

- Jak pan się temu wszystkiemu przyglądał z boku, to trudno było wydrzeć rywalom wygrane w walce o ten medal?
- Poziom piłki ręcznej jest szalenie wyrównany. Na przykład Rosjanie, z którymi minimalnie wygraliśmy, ostatecznie zajęli miejsce w drugiej dziesiątce. O wygranej decydują niuanse. My na początku turnieju byliśmy w nieco gorszej dyspozycji. Tym bardziej cieszy, że w drugiej fazie potrafiliśmy się podnieść.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska