- To, co spotkało mnie ostatnio na dworcu Przedsiębiorstwa Komunikacji Samochodowej, nadaje się do wpisu w księgę rekordów Guinessa - wykrzyczał od progu redakcji Antoni Opała z Nowogrodu Bobrzańskiego. Nasz Czytelnik jest energicznym starszym mężczyzną. Takim, co mimo lat, będzie walczył o sprawiedliwość. Przyszedł więc do nas prosić o pomoc w bardzo... nietypowej sprawie.
Kupiony w kasie?
- Czwartego maja kupiłem w kasie bilet do domu. Kobieta wydrukowała mi świstek i poszedłem na terminal. Tu zorientowałem się, że nie ma autobusu o jedenastej czterdzieści pięć, choć kasjerka wydała mi kwit z taką właśnie godziną - dziwi się Czytelnik. - No, ale cóż... okazało się, że kurs do Nowogrodu mam o dwunastej, więc mogłem poczekać tych kilkanaście minut - ciągnie Opała.
Dodaje jednak, że to nieznaczne opóźnienie to był dopiero początek kłopotów. Bo kiedy nasz Czytelnik, powolutku, z biletem w kieszeni wszedł do autobusu, okazało się, że... kierowca nie chciał go uznać. Dlaczego? Bo był kupiony w kasie. - Kazał mi kupić nowy, u siebie - mówi. Więc pan Antoni posłusznie wysupłał złotówki i kupił drugi bilet. - Nie miałem wyjścia. Chciałem jechać do domu, więc musiałem zrobić to, co kazał. W ten sposób zapłaciłem dwa razy tyle, ile powinienem! To skandal! - piekli się nie bez racji pan Antoni.
Osobliwa sytuacja
Czytelnik twierdzi, że nie tylko on znalazł się w tej dziwnej sytuacji. - Kobietę z mojej miejscowości, która jechała tym samym autobusem, spotkało dokładnie to samo - opowiada mężczyzna. I zastanawia się, na jakich zasadach funkcjonuje PKS, skoro kupiony w kasie bilet kierowca uznaje za nieważny... - Niech mi ktoś wreszcie to wytłumaczy! Oszukują biednych emerytów! Ja mam już swoje lata, ale na coś takiego się nie zgadzam! - wścieka się Opała.
Skontaktowaliśmy się w tej sprawie z Bogdanem Klimem, wiceprezesem przedsiębiorstwa. - Rzeczywiście, sytuacja jest osobliwa. Nie dziwię się wściekłości Czytelnika - mówi mężczyzna. - Kierowca powinien był uznać bilet. Przecież pasażer go nie wykorzystał. A to, że kurs był piętnaście minut później, niczego nie zmienia. Postaramy się wyjaśnić, o co tak naprawdę chodziło. Czytelnika natomiast przepraszamy. Bardzo nam przykro, że doszło do takiej sytuacji - ubolewa Klim.
- Zastanawiam się teraz, czy jak znów gdzieś pojadę, to opłaca mi się kupować bilet w kasie - mówi Opała. - Nie jestem milionerem i nie stać mnie na szastanie pieniędzmi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?