Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kłopotliwe zeznania Grzegorza Zengoty

(lada)
Grzegorz Zengota ma 25 lat. Wychowanek i w latach 2004-11 zawodnik klubu z Zielonej Góry. W ubiegłym sezonie bronił barw zespołu z Częstochowy, a przed obecnym został leszczyńskim "Bykiem”.
Grzegorz Zengota ma 25 lat. Wychowanek i w latach 2004-11 zawodnik klubu z Zielonej Góry. W ubiegłym sezonie bronił barw zespołu z Częstochowy, a przed obecnym został leszczyńskim "Bykiem”. fot. Tomasz Gawałkiewicz
- Tym, którym Chynów zawdzięcza nowe freski chciałbym przekazać, żeby następnym razem poznali obie strony medalu, a nie od razu wystawiali opinię - zaapelował wychowany w Zielonej Górze zawodnik Unii Leszno Grzegorz Zengota.

- Był pan wezwany przez sąd w sprawie śmiertelnego potrącenia kibica i zeznawał, bo akurat jechał taksówką, kiedy auto obok uderzyło chłopaka. Wspominał pan, że ma z tego powodu nieprzyjemności. Co się dzieje?
- Dostałem wezwanie i przyszedłem do sądu, bo taki miałem obowiązek. Złożyłem przysięgę i opowiedziałem, co widziałem. Z tytułu mojej wizyty w sądzie powstał artykuł w pewnej "poczytnej" gazecie. Zostałem przedstawiony jako ten, który zeznawał na czyjąś korzyść, co mija się totalnie z prawdą. Mówiłem prawdę i opisałem sytuację tak, jak ją widziałem. O stronniczości nie było mowy. Redaktor, który napisał wspomniany artykuł, ewidentnie szukał sensacji, a całe zeznania mocno podkolorował licząc pewnie na jakąś nominacje do dziennikarskiej nagrody… Osobiście pragnąłem ograniczyć mój udział w tym wszystkim do minimum, gdyż nie chciałem ponownie przeżywać tej tragedii sprzed półtora roku.

- Co pana tak zabolało we wspomnianej publikacji?
- Były dwie rzeczy. Tytuł i rzekomy cytat. Miałem powiedzieć do wiozącego mnie taksówkarza "uciekamy", a takie słowa nie padły z moich ust. Ja nie jestem w sprawie osobą oskarżoną. Powiedziałem po prostu - "jedziemy", bo moja dłuższa obecność na miejscu wypadku niczego by nie wnosiła. Przy potrąconym byli już kibice oraz policja i powoli zaczęło robić się niebezpiecznie. Nie zostawiłem nikogo bez pomocy, a robi się ze mnie winnego i prezentuje w złym świetle. Autor zupełnie się zagalopował w swej relacji i przesadził z kilkoma rzeczami. Mam żal, że publikacja stawia mnie w roli tego, który zeznawał na korzyść policjanta. Nie zeznawałem ani na jego korzyść, ani przeciwko. Wiem że zostałem postawiony między młotem a kowadłem, ale w sądzie opisałem całą sytuację tak, jak ją pamiętałem. Mimo wszystko w artykule zostałem przedstawiony jako obrońca policjanta czego efektem są na przykład pojawiające się na murach w Chynowie obraźliwe napisy.

- Zdziwił się pan, że z powodu jednego artykułu niektórzy kibice w taki sposób zareagowali?
- Nie chcę, żeby kibice odbierali moją wizytę w sądzie i zeznania jako działanie na rzecz policji. Kierowałem się wyłącznie prawdą i szczerością, bo na tych wartościach staram opierać się całe swoje życie.

- Co chciałby pan przekazać kibicom?
- Tym, którym Chynów zawdzięcza nowe freski chciałbym przekazać, żeby następnym razem poznali obie strony medalu, a nie od razu wystawiali opinię. Artykuł w gazecie to tylko artykuł i czasem trzeba się mocniej wgryźć w temat, żeby można było oceniać innych. Proszę kibiców, żeby kierowali się rozsądkiem i obiektywnie oceniali sytuację. Tą rozmową pragnę zakończyć całą sprawę i więcej już do niej nie wracać. Chciałbym, aby media też nie zapominały o tym, że przede wszystkim doszło do wielkiej ludzkiej tragedii w której zginął nie tylko kibic, ale czyjś mąż, ojciec, syn. A przecież na tym miejscu tak na prawdę mógłby być każdy z nas.

- Dziękuję.

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska