Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koszykarki KSSSE AZS PWSZ Gorzów. Są najlepsze lecz bez złota

Paweł Tracz 95 722 69 37 [email protected]
Rosjanka Ludmiła Sapowa (nr 13) miała znakomity sezon. Niestety, w najważniejszym momencie doznała złamania kości śródstopia. Czy zostanie w KSSSE AZS PWSZ na następny rok?
Rosjanka Ludmiła Sapowa (nr 13) miała znakomity sezon. Niestety, w najważniejszym momencie doznała złamania kości śródstopia. Czy zostanie w KSSSE AZS PWSZ na następny rok? fot. Bogusław Sacharczuk
Czy zespół, który na 33 mecze w sezonie przegrywa tylko cztery razy, może nie zostać mistrzem Polski? Może, jeśli trzy z tych porażek zanotuje w finale. Niestety, ta smutna rzeczywistość dotknęła KSSSE AZS PWSZ Gorzów.

W ciągu roku gorzowianki dwukrotnie zdobyły srebrne medale, trzeci raz z rzędu stanęły na podium. Do tego znów uzyskały przepustkę do Euroligi. Sukcesy, jakich mało. A jednak po kolejnym udanym sezonie czuć niedosyt. Wielu zachodzi w głowę, jak to się stało, że najlepsza drużyna przed pierwszą syreną finału (rewelacyjny bilans 28 zwycięstw i tylko jedna porażka!) nie sięgnęła po najważniejszy laur...

Wszyscy mamy jeszcze świeżo w pamięci decydujące starcia z Lotosem Gdynia. To miało być piękne zwieńczenie operacji "Złoto dla Gorzowa!". Serię do trzech zwycięstw rozpoczęliśmy zgodnie z marzeniami. Ale potem przyszedł pierwszy zaskakujący cios. Przegrana w domu postawiła KSSSE AZS PWSZ w trudnym położeniu, ale wciąż z szansami na tytuł. O 180 stopni sytuację odwróciła kontuzja Ludmiły Sapowej, której doznała na samym początku pierwszego z gdyńskich pojedynków. To był drugi cios. Trzeci, którego nikt się nie spodziewał, to fatalna dyspozycja naszych centrów. Izabela Piekarska chyba nie udźwignęła ciężaru, a Nkolika Anosike... Ech, Nicky była tylko cieniem samej siebie.

Gdy w styczniu Amerykanka wróciła do Gorzowa, po super występach w WNBA, wiązaliśmy z nią wielkie nadzieje. - Zna nasz system grania, więc szybciej wkomponuje się w zespół. To duże wzmocnienie - mówił wówczas trener Dariusz Maciejewski. W finale miała zneutralizować poczynania rywalek na deskach. I rzeczywiście, jeszcze w pierwszym meczu pialiśmy z zachwytu, gdy seryjnie dziurawiła kosz i kompletowała zbiórki. Potem jednak dopadła ją niemoc. Od razu przed oczami stanęła jej słaba postawa z przegranego spotkania z Wisłą Can Pack Kraków. To znów był, niestety, as bez błysku.
Ale mimo tych bolączek, do końca była szansa. Zwłaszcza w czwartym meczu. Gdyby nie błąd sędziego, gdyby nasze lepiej wykonywały rzuty wolne, gdyby nie katastrofalna skuteczność za dwa, gdyby dobitka Samathy Richards lub Sidney Spencer na sekundy przed końcem była celna... Lotos wykorzystał te detale bez skrupułów.

Na pocieszenie zostało srebro. Czy można mówić więc o rozczarowaniu? Przecież przed sezonem nikt nie mówił o mistrzostwie. Celem numer jeden był tylko awans do finału krajowych rozgrywek, który gwarantował udział w Eurolidze. Tyle że w trakcie sezonu, po kolejnych zwycięstwach, nadzieje zostały rozbudzone.
W drodze do finału szło znakomicie. Gdy już w ćwierćfinale, po porażce z polkowiczankami, odpadła "Biała Gwiazda", przed gorzowiankami otworzyła się historyczna szansa. Może pewne wyeliminowanie CCC, to był właśnie ten przełomowy moment? Pamiętacie? Szybkie 2:0, a potem przerwa spowodowana żałobą narodową. Długie wyczekiwanie na trzeci mecz nie odbiło się wtedy na dyspozycji akademiczek, które na wyjeździe postawiły kropkę nad "i". Ale nasze wypadły z meczowego rytmu. W tym samym czasie Lotos bił się z Energą Toruń aż pięć razy.

Dziś, tydzień po ostatnim meczu, w Gorzowie nie ma już żadnej z dziewięciu kluczowych zawodniczek, nie ma też trenera. Amerykanki są już za oceanem, do siebie wróciła australijska rozgrywająca. Od dawna w domu są Rosjanka i Białorusinka Julia Durejka. Na tournee kadry do USA Maciejewski zabrał cztery reprezentantki KSSSE AZS PWSZ. Które z tej dziewiątki zostaną w Gorzowie na następny sezon? Trudno wyobrazić sobie akademicką ekipę np. bez kapitana Justyny Żurowskiej czy wychowanki Katarzyny Dźwigalskiej.
Teraz gorące miesiące czekają więc działaczy. Pierwsze umowy ze sponsorami zostały już podpisane. Zmieni się tytularny sponsor, ale K-SSSE zostaje z nami. Potem kontrakty, treningi i nowe wyzwania. Marzenia? Złoto wciąż siedzi w głowach.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska