Dwa dni temu pod Wawelem, w hicie rundy jesiennej, wicemistrzynie Polski wygrały po dogrywce z "Białą Gwiazdą" 75:74. To był wielki mecz, godny głównych faworytów do mistrzostwa Polski. Choć nie dotarliśmy jeszcze nawet do półmetka sezonu, już dziś śmiało można zaryzykować tezę, że właśnie te dwie ekipy zmierzą się w kwietniowym finale. Albo inaczej, byłoby bardzo źle, gdyby w pojedynkach o złoto zabrakło choć jednej z nich.
Przedsmak tego, co prawdopodobnie czeka nas za pół roku, mieliśmy w Krakowie. Naprzeciw siebie stanęły niepokonane liderki, czyli wiślaczki i wiceliderki ekstraklasy, czyli akademiczki, które przegrały tylko z Liderem w Pruszkowie. Emocji było co niemiara, a napięcie towarzyszyło wszystkim do ostatnich sekund spotkania.
Gorzowianki, które odwaliły kawał dobrej roboty w defensywie, długo prowadziły kilkoma, a czasami nawet kilkunastoma punktami. Wydawało się, że gospodynie mogą już zapomnieć o zwycięstwie, gdy przyszedł "świadomy" kryzys naszych w czwartej kwarcie. Dlaczego "świadomy"? - Na ten mecz byliśmy bardzo dobrze przygotowani taktycznie. Przeczuwałem, że ten pojedynek będzie tak przebiegał, że wynik będzie oscylował w granicach 60-70 "oczek". Mając świadomość zmęczenia, które musiało w końcu się pojawić, zależało nam na uzyskaniu bezpiecznej przewagi, dzięki czemu nie powtórzyłaby się sytuacja z Bourges - powiedział nam po meczu szczęśliwy trener KSSSE AZS PWSZ Dariusz Maciejewski.
Szkoleniowiec miał nosa, bo sprawdził się jego scenariusz. Choć jeszcze w 33 min nasze dziewczyny prowadziły już 54:44, to wiślaczki zerwały się do ataku. Świetną zmianę dała wypoczęta Katarzyna Krężel (9 pkt., 1 zb.) i w ostatniej minucie "Biała Gwiazda" prowadziła 63:59. Niemal równo z syreną do dogrywki doprowadziła jednak Jelena Leuczanka (17 pkt., 10 zb.). W dodatkowym czasie Wisła Can Pack znów miała czteropunktową przewagę, ale najpierw stratę zmniejszyła akcją dwa plus jeden Justyna Żurowska (14 pkt., 6 zb.), a decydujące punkty zdobyła po przechwycie Johannah Leedham (12 pkt., 7 zb.). Dla gospodyń było to równoznaczne z pierwszą w tym sezonie porażką, za to nasze mogły przyjmować gratulacje za objęcie fotela lidera.
- Takie mecze kształtują. Nas, jako graczy i trenerów. Kibiców wystawiają na dużą próbę, nerwy i bóle serca. Cieszę się, że wyglądał on właśnie tak, że był "na krawędzi". Obie ekipy mają jasny cel: mistrzostwo Polski. Czy tak będzie? Zobaczymy, bo do pokonania jest jeszcze długa droga - przyznała na oficjalnej stronie Wisły Can Pack Żurowska, kapitan akademiczek.
Z kolei Krężel stwierdziła, że o wyniku zadecydowały błędy jej zespołu w pierwszej połowie. - Gorzowianki to taka ekipa, która potrafi to bezlitośnie wykorzystać. Musimy podnieść się po tej porażce i znów grać tak, jak wcześniej, czyli szybki basket - przyznała wiślaczka.
Tyle o meczu. Wczoraj działacze KSSSE AZS PWSZ czekali na ruch ze strony miasta w sprawie obiecanej im dotacji. 500 tys. zł to zastrzyk gotówki, który pozwoli naszym kontynuować grę w Eurolidze. Decyzję prezydenta Gorzowa poznamy jednak prawdopodobnie dopiero w środę, gdyż wczoraj był on jeszcze na urlopie. - We wtorek spotkam się ze skarbniczką i innymi współpracownikami, a decyzję ogłoszę po konsultacji z nimi - usłyszeliśmy od Tadeusza Jędrzejczaka. - O pomoc wystąpiły też inne gorzowskie drużyny, więc na pewno nie zaspokoimy potrzeb wszystkich zainteresowanych.
Jutro odbędzie się też konferencja w sprawie sportowej hali w Gorzowie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?