Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koszykarze Stelmetu BC pokazali w Sopocie swoją moc

Andrzej Flügel
Andrzej Flügel
Ater Majok usiłuje zatrzymać Nemanję Djurisicia. I tym razem mu się nie udało...
Ater Majok usiłuje zatrzymać Nemanję Djurisicia. I tym razem mu się nie udało... Fot. Karolina Misztal
Kiedy pierwszy zespół gra z ostatnim, faworyt jest tylko jeden. Stelmet BC potwierdził w Sopocie klasę pewnie pokonując Trefla 62:45.

Trefl przed sezonem znacznie odmłodził skład, ma mniejszy budżet, w związku z czym zakontraktowali słabszych niż kiedyś obcokrajowców. Biorąc pod uwagę formułę ligi, nie muszą się przejmować ewentualnym spadkiem, a młodzież, z której w dużej części składa się ekipa, może się ograć w walce z najlepszymi.

Gospodarze, znając swoje słabości po cichu liczyli, że zielonogórzanie mogą być bardziej niż zwykle zmęczeni i rozkojarzeni ciągłymi podróżami i serią spotkań które musieli rozegrać w ciągu kilku dni. Okazało się jednak, że mistrzowie nie podeszli to tego spotkania na luzie i pokazali w hali 100-lecia Sopotu klasę. Ich przewaga nie podlegała żadnej dyskusji. Sytuacja w tym spotkaniu tak się rozwinęła, że gdyby zielonogórzanie chcieli Trefl miałby kłopoty z przekroczeniem nawet bariery 40 punktów. Przewagę obrazują statystyki. Jeśli chodzi o celność rzutów z gry Stelmet miał 39,7 proc. (23 trafienia na 58 prób), a Trefl 32,1 proc. (17/53). Złożyło się na to 42,2 proc. Stelmetu BC za dwa (19/45) i tylko 33,3 proc (12/36) gospodarzy. Za trzy oba zespoły nie trafiały (nasi mają z tym ostatnio problemy). Trefl osiągnął 29,4 proc. (5/17), a Stelmet 30,8 proc. (4/13). Z osobistych my zmarnowaliśmy sześć rzutów (12/18), a Trefl cztery (6/10). Co ciekawe zbiórki wygrał Trefl 32:31. Stelmet miał 14 asyst, aTrefl tylko osiem. Z kolei ekipa z Sopotu miała aż 24 straty, przy 14 zielonogórzan.

- Mistrz Polski pokazał klasę - powiedział zawodnik Trefla Michał Kolenda. - Po tym co zagrali wiemy czemu oni występują w Eurolidze. Wytrzymali fizycznie, bo przecież w ciągu kilku dni mieli cztery mecze wyjazdowe. Myśleliśmy, że będą mieli w związku z tym mniej energii. Zachowali jednak jej na tyle dużo, że kontrolowali ten mecz do końca i bez problemu wygrali. Pierwsza połowa była w naszym wykonaniu dobra. Wyszliśmy na dużej intensywności. Pokazaliśmy, że potrafimy grać w koszykówkę. Żałuję, że nie potrafiliśmy tego wytrzymać do końca. Ciągle liczymy na przełamanie się i odwrócenie złej passy. Trudno było zakładać że nastąpi to w meczu z mistrzem Polski ale wierzę, że nasz czas jeszcze nadejdzie.

- Musieliśmy się napracować w obronie - ocenił kapitan Stelmetu BC Łukasz Koszarek. - Gramy bardzo dobrze od początku sezonu i dzisiaj to potwierdziliśmy. Stąd dużo nam łatwiej zatrzymywać ataki rywali. Dobrze staliśmy w obronie czego dowodem jest zatrzymanie Trefla zaledwie na 45 punktach. Mamy dobry zespół, długą ławkę, możemy stosować rotację, co jest bardzo ważne w sytuacji kiedy gramy praktycznie co trzy dni. Zresztą każdy zawodnik, który wchodzi na parkiet dokłada coś od siebie, co jest bardzo ważne, a dziś w Sopocie było bardzo widoczne.

Tyle obaj zawodnicy, cytowani za pośrednictwem oficjalnej strony PLK. W sumie Stelmet zrobił w Sopocie to co należało, to czego od niego oczekiwano. Nasza ekipa ma na koncie komplet siedmiu zwycięstw, jako jedyna w lidze nie poniosła porażki i oby tak było jak najdłużej. Teraz wreszcie ma czas na krótki oddech. W czwartek w hali CRS-u w Zielonej Górze mecz w Eurolidze z Barceloną, a w poniedziałek, także w CRS-ie bardzo ciekawe spotkanie z rewelacją ligową początku obecnego sezonu, Polfarmeksem Kutno. Do tematu obu tych spotkań, wrócimy. W ostatnim niedzielnym meczu Anwil pokonał we Włocławki Śląsk Wrocław 82:74.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska