Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Coś jest nie tak...

Redakcja
Moim zdaniem

Przed kilkoma laty, po jakimś krytycznym tekście na temat zielonogórskiego klubu żużlowego zadzwonił do mnie pewien działacz. Był bardzo zły, że się czepiam i ciągle szukam dziury w całym. Twierdził, że non stop sypię piasek w ośki. W prostych żołnierskich słowach poradził mi, żebym się zajął futbolem, a speedway zostawił w spokoju.

Pomyślałem, że ma rację. Dałem sobie spokój. Rzeczywiście zająłem się futbolem, a był to czas, kiedy wydawało się, że piłeczka wreszcie się odrodzi. Jak to odrodzenie wyszło, sami wiecie. Już do regularnego pisania i obsługiwania imprez żużlowych nie wróciłem. Tym bardziej, że - i to pewnie wie większość Czytelników - ta dyscyplina nie wywołuje u mnie drżączki, a warkot maszyn, zapach metanolu nie działają na mnie w żaden sposób. Moi redakcyjni koledzy żyją tym, wiedzą kto z kim jeździ, gdzie jest ,,optymalny tor|", kto lepiej atakuje po dużej, ile kto ma bonusów, a komu urwało łańcuch na prowadzeniu. I bardzo dobrze.
Skąd ten długi wstęp? Po prostu interesuje mnie cały lubuski sport, więc żużel także. Uwzględniając jego miejsce w mieście i regionie, zależy mi, żeby szedł w górę, a nie w dół. Stąd po długim milczeniu pozwalam sobie na kilka uwag. Uważam, że w Zielonej Górze jak w żadnym mieście w Polsce panuje jakaś schiza żużlowa. Kibice kupią wszystko. Słabe występy, drogie bilety, porażki. Tu jest obojętna liga, w jakiej zespół jeździ, co prezentuje na torze. Stadion i tak jest pełny. Taka sytuacja - niestety - demoralizuje szefostwo klubu. Nie musi się specjalnie tłumaczyć. Nikt go nie naciska, nie ma obaw, że kibic wkurzony chałą, jaką ogląda, nie przyjdzie na kolejny mecz. Przyjdzie, bo dla niego ,,żużel jest jak narkotyk, a ,,Falubaz jego życiem".

Żaden klub w naszym regionie nie ma tak komfortowej sytuacji, On po prostu nie musi walczyć o kibica, drżeć czy złe występy nie przełożą się na puste trybuny, bo się nie przełożą. Stąd słyszymy nowomowę w rodzaju ,, normalnie pracujemy, trenujemy, nic złego się nie dzieje".

Jeśli tak, to czemu zespół mający, niezły przecież skład, przegrywa pięć kolejnych spotkań, a przynajmniej trzy w żenującym stylu? Skąd zamknięte dla kibiców treningi, tajemnice przed dziennikarzami? Tak nawet nie chowa się słynny Manchester United! Czemu od lat nie ma menedżera z prawdziwego zdarzenia? Dlaczego kibice, którzy przecież kochają ten klub, muszą nasłuchiwać plotek, bo nikt im nie powie prawdy? Czemu gdzieś tam w kuluarach słychać o konflikcie X z Y, czy o nie najlepszej atmosferze wśród zawodników, ale oficjalnie i na zewnątrz wszystko jest OK?

Nie wiem. Wiele razy pisałem pozytywnie o szefostwie klubu, o coraz bardziej widocznym profesjonalizmie i tym co dobrego się dzieje na Wrocławskiej. Ale przecież nie można mówić, że jest dobrze, skoro nie jest. Ocenę klubu sportowego determinują wyniki. Tych dramatycznie nie ma. I to nie w tym sezonie. Nie ma ich od wielu lat. Pomimo nakładów, ukochania przez kibiców, szaleństwa wokół meczów i smarowania miodem przez media. Coś tu jest nie tak i trzeba to sobie w końcu powiedzieć. Więc mówię.

Andrzej Flügel
0 68 324 88 06
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska