Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krów nie przywożą do miasta

Tomasz Krzymiński
Dariusz Buksa jest głogowianinem, ma własną lecznicę weterynaryjną. Ma 39 lat, żonę Agnieszkę, dwie córeczki: Weronikę i Joannę oraz syna Szymona.
Dariusz Buksa jest głogowianinem, ma własną lecznicę weterynaryjną. Ma 39 lat, żonę Agnieszkę, dwie córeczki: Weronikę i Joannę oraz syna Szymona. fot. T. Krzymiński
Rozmowa z Dariuszem Buksą, głogowianinem, lekarzem weterynarii.

- Taki weterynarz z miasta to chyba nie ma dużo pracy, bo zajmuje się przede wszystkim leczeniem psów i kotów?
- Nie do końca to prawda. Rzeczywiście leczymy głównie domowych przyjaciół ludzi. Ale nie brakuje nam zadań związanych ze zwierzętami hodowlanymi.

- Czy rolnik spod Głogowa przywozi panu do lecznicy chorą krowę? Jakoś sobie nie wyobrażam tego.
- Nie przywozi. Badałem ostatnio całe stada bydła pod kątem gruźlicy, białaczki i brocelozy, a wcześniej trzodę chlewną na chorobę Aujaszkyego. To zleca Państwowa Inspekcja Weterynaryjna. A płaci za to budżet państwa. Wygląda to tak, że odwiedzamy rolników i robimy badania ich zwierzętom.

- To musicie jeździć po wsiach i szukać tych krów?
- Nie musimy szukać, one wszystkie są ewidencjonowane. Nie tylko krowy zresztą. Rolnik hodując zwierzęta musi się później rozliczyć, co z nimi zrobił.

- To jakieś zaraźliwe choroby, że weterynarze muszą urządzać tego typu akcje?
- Dzięki temu, że zwierzęta są zdrowe wzrasta nie tylko ich pogłowie. Kierujemy się maksymą: "Sanitas animalum pro salute homini" czyli "przez zdrowie zwierząt do zdrowia ludzi". Wiele z tych chorób przenosi się na ludzi. Nie muszę do bydła jeździć, żeby dbać o ludzkie zdrowie. Przecież taką najbardziej znaną jest oczywiście wścieklizna. Walczymy z nią szczepiąc zwierzęta. Dzięki temu ludzie nie są na nią narażeni. Ale przecież weterynarze także badając mięso w rzeźniach przyczyniają się do poprawy zdrowia wśród ludzi. Walczą w ten sposób między innymi z włośnicą. Słychać czasem o niej w mediach, bo ludzie najczęściej zarażają się nią jedząc dziczyznę. A właśnie mięso z dzików trzeba w szczególności przebadać.

- A rolnicy chętnie wpuszczają do swoich gospodarstw jakichś obcych z miasta? Oni są zazwyczaj nieufni wobec obcych.
- Nie mam z tym problemu, szczególnie, że oni mi nie płacą. Przychodzę. Legitymuję się i wykonuję swoją pracę.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska