Joanna Piotrowska pracowała jako nauczycielka języka niemieckiego w studium przy ul. Ogińskiego. Ostatnią pisemną umowę o pracę miała na trzy miesiące, do 23 września 2004 r.
- Potem, do końca czerwca tego roku, również miałam stałą pracę. Była to umowa ustna, bez potwierdzenia na piśmie. Ale ja od lutego faktycznie nie pracowałam, bo przebywałam na zwolnieniu chorobowym. Jednak umowa obowiązywała - opowiada pani Joanna.
Kto kogo unikał
Gdy ostatnie chorobowe skończyło się 30 czerwca, udała się do szefowej, by wskazała jej, gdzie i kogo od lipca będzie uczyć niemieckiego. Odniosła wrażenie, że szefowa jej unika. Mijały dni, pani Joanna nie wiedziała, co ma robić. Na zachowanie szefowej poskarżyła się w Państwowej Inspekcji Pracy i dzielnicowemu. - Mam więc dowody, że szukałam kontaktu z szefową, a ona mnie unikała - mówi germanistka.
Zdziwiła się bardzo, gdy dwa tygodnie temu szefowa napisała jej w liście, że to właśnie ona unika pracodawcy. Dlatego zwolni ją dyscyplinarnie i w ten sposób pozbawi prawa do zasiłku dla bezrobotnych. - Żadnego wypowiedzenia ani świadectwa pracy jednak dotąd nie dostałam. Jestem więc zawieszona w próżni. Nie mogę starać się o inną pracę ani o zasiłek dla bezrobotnych. Jestem bez środków na życie. Moja szefowa w złośliwy sposób chce mi zaszkodzić - skarży się pani Joanna.
Pożegnamy się
Szefowa studium języków przy ul. Ogińskiego nie życzy sobie publikacji danych w gazecie. Twierdzi, że żądania pani Joanny są bezpodstawne. - Do 24 czerwca tego roku pani Joanna była zatrudniona na umowę o dzieło sporządzoną w formie pisemnej. Umowa dobiegła końca, ja jej nie przedłużyłam i nic nas już nie łączy. Wydam jej świadectwo pracy i pożegnamy się - zapowiada po naszej interwencji.
Nie potrafi jednak pokazać pisemnej umowy o dzieło ani odpowiedzieć, dlaczego dotąd nie wystawiła świadectwa pracy. - Poinformuję natomiast ZUS, że ta pani niesłusznie pobierała zasiłek chorobowy - uprzedza szefowa szkoły językowej.
Pani Joanna nie obawia się tych gróźb. Ma dość dowodów wskazujących na to, że w szkole językowej była zatrudniona na stałe, a nie na umowę o dzieło.
W Państwowej Inspekcji Pracy nie chcą komentować sporu między paniami. Przytaczają natomiast artykuł 262 kodeksu pracy mówiący, że takie roszczenia rozstrzygają sądy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?