O dwuletnim Kubusiu Długoszu piszemy już od wielu miesięcy. Tak podbił Wasze serca, że na jego leczenie zebraliście ponad 100 tys. zł. Dzięki Wam jeździ na terapię do niemieckiej kliniki w Essen. Przez cały czas, z każdej kolejnej kontroli nadchodziły stamtąd bardzo dobre wieści. Niestety, ostatnia wizyta odbyła się w przyspieszonym terminie, bo rodzice zauważyli, że coś dzieje się nie tak z lewym oczkiem. Było ciemniejsze i tak powiększone, jakby miało rozsadzić główkę od środka. Niemieccy lekarze zdiagnozowali, że z niewiadomych przyczyn w tym oczku rozpoczęło się krwawienie. Doprowadziło do takiego wzrostu ciśnienia, że zaczęło wypychać nowotwór na zewnątrz. W tej sytuacji nie było wyjścia. Zapadła decyzja, by usunąć gałkę, aby podstępna choroba nie zaatakowała całego ciałka.
- Lepiej żeby nasze dziecko żyło z jednym okiem, niż gdyby miał nie żyć wcale… - stwierdził tata Radosław Długosz. Operacja odbyła się w Niemczech w czwartek. Okazało się, że guz był tak niewielki, że gdyby nie to krwawienie, wkrótce mógł zniknąć. Zabrakło tak niewiele czasu...
Teraz cała rodzinka Długoszów najbliższe trzy tygodnie spędzi w klinice w Essen.
- Lekarze poczekają, aż rana się zagoi rana i od razu chcą wstawić Kubusiowi protezę oczka - mówiła nam wczoraj babcia chłopczyka, pani Maria. - Na razie jednak jego stan nie jest najlepszy… Bardzo martwimy się i modlimy o cud wyzdrowienia dla naszego Słoneczka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?