O sprawie napisaliśmy jako pierwsi na portalu w czerwcu ub. roku. Po ponadrocznym śledztwie prokuratura zarzuciła Izabeli K., ówczesnej dyrektor SP 10, podrobienie 23 kart egzaminacyjnych oraz niedopełnienie obowiązków (nie przeszkoliła członków komisji z nowych zasad).
Fałszerstwo wyszło na jaw, ponieważ przy podrabianiu testów użyto złego klucza i ostateczne wyniki były zaskakująco słabe. Ingerencji osób trzecich dopatrzyli się uczniowie wraz z rodzicami. Egzamin unieważniono, a szóstoklasiści musieli przystąpić do niego ponownie. Izabela K. straciła stanowisko, a konkurs na jej miejsce wygrała Irena Pałasz.
- Nieprawidłowości tego typu z udziałem egzaminatorów są rzadkie, a podlega nam około 5 tys. szkół. Nie ma jednak prawidłowości, że w tej kategorii przoduje jakieś miasto: raz chodzi o szkołę pod Wągrowcem, raz kontrolujemy w Rymaniu, a teraz w Gorzowie. Tu na dodatek zarzuty postawiono dyrektorowi - podkreśla Zofia Hryhorowicz, szefowa Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Poznaniu (nadzoruje egzaminy w szkołach, podlegają jej trzy województwa: lubuskie, zachodniopomorskie i wielkopolskie).
Gorzów jest jednak w lubuskiej czołówce… posiadaczy zaświadczeń o dysleksji. A taki dokument pozwala podwyższyć wyniki testu. - Nawet 45 proc. gorzowskich uczniów miało stosowne zaświadczenie! Teraz już tylko co piąty gorzowianin ma ten problem, choć to i tak za dużo - w krajach anglosaskich to 3-4 proc. I są miejsca w Lubuskiem, gdzie dyslektycy stanowią 0,7 proc. - mówi dyr. Hryhorowicz.
Nauczyciele w SP 10 przyznali, iż zależało im na podniesieniu wyniku. Bo złe wyniki to zła opinia, częstsze kontrole zwierzchników, napominanie, większa presja. Mniejsze szanse uczniów na dostanie się do dobrego gimnazjum czy liceum. - Jestem przeciwna takim rankingom, bo są szkoły, które nigdy nie będą na szczycie, a są świetne, aktywizują różnorodną młodzież.
Przykładem może być Zespół Szkół nr 16, gdzie są klasy integracyjne i dzieją się piękne rzeczy. To doskonały przykład jakości w edukacji. Szkołę należy oceniać po zachowaniu dzieci, co z niej wynoszą, czy ją lubią, czy widzą, że się rozwijają. Egzaminy sprawdzają tylko jeden aspekt celu i sensu istnienia szkoły - sferę poznawczą. Z niej w życiu młodemu człowiekowi zostaje w głowie może 10 proc. Ważna jest przecież też aktywność, umiejętność bycia z ludźmi - a tego egzamin nie potwierdzi.
Nadal wierzy, że nauczyciele to ludzie uczciwi. - Przecież takie zachowania nie są powszechne - zauważa. Ani ona, ani jej poprzednik nie przypominają sobie, by wcześniej dochodziło do tego typu zdarzeń. - W nowym systemie egzaminów jest to praktycznie niemożliwe - podkreśla Roman Sondej, były kurator oświaty.
Nauczyciele nie pchają się do wyrażania opinii pod nazwiskiem. - Ściąganie było dawniej bardzo powszechne, teraz ograniczono je do minimum. A jeśli chodzi o nauczycieli - trzeba nie mieć wyobraźni, by w obecnym systemie egzaminów starać się oszukać - mówi anonimowo nauczyciel z długim stażem.
Zauważa, że przy "starej" maturze były możliwość "poprawiania" wyników, ale dziś nie odważyłby się nawet próbować: - Przy niżu demograficznym, zwolnieniach w szkołach tak ryzykować… Zdaniem prokuratury, Izabela K. zaryzykowała. Ma teraz zakaz wykonywania zawodu. I wizję pięciu lat więzienia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?