Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kwity będą dowodem

(ryn)
Producent przepompowni, od której oderwał się dwutonowy właz mówi, że w transporcie nie było uchybień. Nieuszkodzoną przesyłkę na miejscu odebrał kierownik robót.

3 października dziewięcioletniego Bartka przygniótł dwutonowy betonowy właz przepompowni. Chłopiec zmarł w szpitalu. Po naszych publikacjach Franciszek Grześkowiak, okręgowy inspektor pracy z Zielonej Góry, przysłał do redakcji list. Sugerował, żeby przyczyn odklejenia się betonowego włazu szukać u producenta przepompowni oraz w sposobie transportu. Poszliśmy tym tropem.
Producentem jest warszawska firma Metalchem. Jej szef produkcji Sławomir Frączak twierdzi, że towar przyjechał z magazynu firmy ze Szczecina. - Przepompownia nie leżała bezpośrednio na przyczepie, tylko na specjalnych podporach. Uszkodzenie mogłoby nastąpić, gdyby zbiornik spadł, a nic takiego nie miało miejsca. Dowieźliśmy go bezpiecznie, kierownik robót sprawdził, czy wszystko jest w porządku, i podpisał odbiór. Na dowód mam kwit. Ściągnięcie przepompowni z przyczepy to już obowiązek firmy budowlanej - mówi.
Andrzej Grabowski, kierownik robót instalacyjnych firmy Cestar (na jej terenie zdarzył się wypadek) potwierdza, że tak było. Uważa jednak, że trzeba poczekać na wyniki ekspertyzy kleju, którym przymocowano właz do reszty elementu. - Nic z tym elementem nie robiłem, nie jestem też specjalistą od kleju, żeby stwierdzić, dlaczego doszło do tragedii - mówi. Prokuratura przez cały czas prowadzi postępowanie w tej sprawie. Na wyniki ekspertyzy próbek kleju trzeba będzie poczekać jeszcze minimum trzy tygodnie. Dopiero wtedy będzie można powiedzieć coś więcej o przyczynach oderwania się włazu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska