Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lechia zgasiła Polonię

Redakcja
To nie był dobry dzień dla Ousmane,a Sylli. Napastnik Polonii Kozery nie zdobył gola, na koniec wyleciał z boiska za faul.
To nie był dobry dzień dla Ousmane,a Sylli. Napastnik Polonii Kozery nie zdobył gola, na koniec wyleciał z boiska za faul. fot. Aleksander Majdański
W środę w Słubicach Polonia Kozera miała zmazać plamę z poprzedniego meczu.

I pewnie by tak było, gdyby nie to, że na jej drodze stanęła rewelacyjna Lechia Zielona Góra.

Postawa obu drużyn to jedna z zagadek tegorocznego sezonu. Poloniści wygrali dotychczas tylko raz i nie wiadomo, czy to chwilowa zadyszka, czy może dłuższy kryzys. Z kolei zielonogórzanie odprawiają z kwitkiem każdego i niespodziewanie są w czubie tabeli.

Przed meczem trener gospodarzy Grzegorz Kapica twierdził, że słaba dyspozycja to już przeszłość. Owszem, polonistom nie można było odmówić woli walki, obrona również zagrała lepiej niż ostatnio. Ale jeśli przez przeszło godzinę gra się w osłabieniu, to nie może wyjść z tego nic dobrego. - Nie mam pretensji do chłopaków, bo zagrali na tyle, na ile mogli - stwierdził szkoleniowiec słubiczan.

Opiekun Lechii Jarosław Miś zapewniał, że jego zespół na pewno nie przestraszy się rywali. I rzeczywiście, jego podopieczni nie oddawali pola, a ich poczynania oglądało się z wielką przyjemnością. W połączeniu z młodzieńczą fantazją była to zabójcza mieszanka. Po meczu najbardziej szczęśliwy był oczywiście zdobywca hat-tricka. - To mój pierwszy taki wyczyn. Mam nadzieję, że nie ostatni - deklaruje Michał Kojder.

"Ousi" najadł się szaleju?

Cieniem na meczu położyła się sytuacja z 86 min. Po kolejnym faulu drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę dostał napastnik gospodarzy Ousmane Sylla. Gwinejczyk najpierw nie mógł pogodzić się z decyzją sędziego, a chwilę później próbował trafić "bykiem" jednego z rywali. Co sprowokowało spokojnego zazwyczaj zawodnika do takiego zachowania?

- Po czerwonej kartce, zawodnik gości złapał mnie za rękę i krzyknął w moją stronę "Czarny, spadaj do szatni!". Nie wytrzymałem i mnie poniosło - mówi Sylla. Całe zdarzenie zapisał w protokole arbiter Janusz Gierczyński. Na razie na wyrok Wydziału Dyscypliny czeka tylko Gwinejczyk, ale jeśli jego wersja się potwierdzi, to równie bolesną karę poniesie też zielonogórzanin. Który? Tego nie wie sam pokrzywdzony.

(pat)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska