Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lektura do przemyślenia

Redakcja
Waldemar Cyll z Lubska i Ryszard Skowroński pochodzący z Poznania znęcają się nad książką "Strach" i jej autorem Janem Grossem w sposób, do którego pasuje powiedzenie "Pop swoje i chłop swoje".

Pan Cyll pisze o wysłaniu do Tel-Aviwu zdjęcia, które w całkowicie odmiennym świetle przedstawia możliwości pomocy Żydom niż głoszą to niektóre kręgi żydowskie. Co przedstawia zdjęcie, które ma zaprzeczać tym wszystkim dokumentom, na które powołuje się Jan Gross i także tym zgromadzonym w IPN? Trudno w to uwierzyć nawet tym, którzy książki nie czytali, ale mają jakąś wiedzę ze skromnych nawet publikacji za czasów PRL.

Wydawca książki H. Woźniakowski we wstępie do "Strachu" pisze: "Wydajemy książkę J. Grossa (...) z nadzieją, że dzięki temu ta hańba, jaką był fakt, że po wojnie Polska była jedynym krajem, w którym Żydzi byli zagrożeni fizycznie jako Żydzi, zostanie przepracowana należycie przez polskie myślenie". Jest też i to, że książka zmusza do myślenia i szczerej rozmowy. To jest skierowane do inteligentnych czytelników. A inteligencja to zdolność rozumienia, kojarzenia, pojętność, bystrość, zdolność znajdowania właściwych reakcji. Osobnik nie posiadający takich cech może być zaliczony do inteligentów - od niedawna zwanych wykształciuchami. Wprawdzie nadzieja umiera ostatnia, ale książkę "Strach" trzeba czytać uważnie, myśleć, rozumieć i kojarzyć opisy z dawniej nabytymi wiadomościami o tamtych potwornych czynach ludzkiej ciemnoty, która zapomniała o przykazaniach dekalogu: Nie zabijaj, Nie mów fałszywego świadectwa, Nie pożądaj (...) żadnej rzeczy, która jego jest.

Skowroński oznajmia, że w Poznaniu problem żydowski prawie nie istniał. Ja też pochodzę z Wielkopolski - tam urodzony w katolickiej wielodzietnej rodzinie robotniczej parę lat po I wojnie światowej, zawsze interesowałem się Wielkopolską, więc powiem tylko, że Żydzi zdążyli ujść przed hitlerowcami, a nieliczni którzy zostali, szybko opuścili ten świat, bo w Warthegau Żyd nie mógł żyć. Skowroński napisał, że jest zbulwersowany - wyraz wieloznaczny - co znaczy, że podczas pisania mógł być jednocześnie: wzburzony, zdenerwowany, oburzony, poruszony, wyprowadzony z równowagi i z tego powodu wyszedł tekst pełen podejrzeń pod adresem niemal całego świata. A po zdaniu: "Jeśli oni mnie nie lubią, to ja jestem antysemitą" znak zapytania nie był potrzebny, bo następne dwa zdania to potwierdzają. Gdyby przeczytał to, co jest na obwolucie książki "Strach" wiedziałby, że za te wypociny Gross został odznaczony Krzyżem Zasługi RP. Tym zdaniem z wypocinami pan Skowroński obraża najwyższą władzę RP, która ten order przyznała. To wołanie o wyproszenie z Polski Grossa dokładnie współbrzmi z okrzykami tamtych morderców i uczestników pogromów Żydów.

Gross opisując te pogromy wcześniejsze i ten kielecki z 4 lipca 1946 r. "odkurzył" niemal zapomnianą (bo także ukrywaną) historię. I nie tylko odkurzył, ale także zdrapał te ozdobną warstwę z obrazu części polskiego narodu. Obnażył najgorsze cechy tłumów, które zapytane dlaczego to robią, nie umiałyby odpowiedzieć. I za to obnażanie J. Gross jest tak obrzucany wyzwiskami przez niektórych zabierających głos w dyskusjach prowadzonych w tonie odpowiednim dla "prawdziwych Polaków".

W. WŁODARCZYK
Głogów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska