Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Leśniczy, który zginął kochał przyrodę i pracę w lesie

(mt)
archiwum GL
Trwa śledztwo w sprawie śmiertelnego postrzału leśniczego z Żagańca, do którego doszło w sobotę ok. godz. 14.00, w lesie w okolicach ul. Wesołej w Żaganiu. - To był wspaniały człowiek i pracownik - zaznacza Waldemar Babiarz, nadleśniczy w Żaganiu.

- W zawodzie pracował od 23 lat i śmiało można powiedzieć, że to była jego życiowa pasja. Był również zapalonym i doświadczonym myśliwym. Tym trudniej zrozumieć, jak mogło dojść do wypadku.

54-letni leśniczy pojechał dokarmiać dzikie zwierzęta, wraz z 34-letnim synem i dwójką innych osób. W pewnej chwili zauważył dziki, które podeszły zbyt blisko. Henryk W. poprosił syna o myśliwski sztucer, żeby przepłoszyć zwierzaki. Broń wypaliła, a pocisk ugodził leśniczego w pierś. Mężczyzna zmarł po chwili. - Jesteśmy gotowi pomóc rodzinie - zaznacza W. Babiarz. - Jednak na razie żona i syn nie są w stanie rozmawiać. My również głęboko przeżyliśmy ten wypadek.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska