Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Leszek Rybka: Nie jestem spadochroniarzem

Dariusz Brożek
Leszek Rybka ma 55 lat. Jest absolwentem Politechniki Szczecińskiej, mieszka w Gorzowie Wlkp. Prowadził własną działalność gospodarczą, potem pracował w Lubuskim Urzędzie Wojewódzkim, następnie był naczelnikiem wydziału gospodarki komunalnej w gorzowskim magistracie, od wiosny do jesieni ub.r. był prezesem Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Gorzowie Wlkp.
Leszek Rybka ma 55 lat. Jest absolwentem Politechniki Szczecińskiej, mieszka w Gorzowie Wlkp. Prowadził własną działalność gospodarczą, potem pracował w Lubuskim Urzędzie Wojewódzkim, następnie był naczelnikiem wydziału gospodarki komunalnej w gorzowskim magistracie, od wiosny do jesieni ub.r. był prezesem Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Gorzowie Wlkp. fot. Dariusz Brożek
Rozmowa z Leszkiem Rybką, nowym sekretarzem Międzyrzecza.

- Jest pan sekretarzem, czy wiceburmistrzem?

- Sekretarzem, ale mam nieco rozszerzone uprawnienia. Oprócz organizacją pracy urzędu będę się zajmować także sprawami gospodarki komunalnej, inwestycjami i planami zagospodarowania przestrzennego.

- Planuje pan jakieś zmiany w pracy magistratu, lub jego strukturze organizacyjnej?
- Struktura to najmniejszy problem. Ważniejsi są ludzie. Przez najbliższy miesiąc będę się bacznie przyglądać pracy poszczególnych urzędników.

- Zna pan Międzyrzecz?
- Wcześniej nawet nie przypuszczałem, że tutaj wyląduję. Nie jestem spadochroniarzem. Zamierzam wynająć tutaj mieszkanie. Zwłaszcza, że będę pracować dłużej, niż do 15.30. Muszę poznać miasto i całą gminę. Myślę, że nie będzie to trudne. Uważam, że miasto jest w dobrej kondycji.

- W październiku minionego roku rada nadzorcza gorzowskich wodociągów odwołała pana ze stanowiska prezesa. Przewodniczący zarzucał panu między innymi niegospodarność. Jak wygląda finał tej sprawy?

- Potem wygrałem sprawę w sądzie. A rada nadzorcza udowodniła, że nie jest właściwie przygotowana do sprawowania swej funkcji. Rzeczywiście, przewodniczący rady nadzorczej usiłował zrobić ze mnie nieudacznika. Nie potrafił jednak udowodnić tego przed sądem. Nie zamierzam jednak występować przeciw niemu z prywatnym powództwem, choć zastanawiałem się nad tym. Uznałem jednak, że proces nie ma sensu. Takie sprawy ślimacza się latami. Czas zweryfikuje, kto miał rację.

- Czy nie boi się pan, że stanowisko sekretarza to przysłowiowy gorący kartofel. Chodzi mi o ostatnie zatrzymania i aresztowania międzyrzeckich urzędników.

- Gdybym miał jakiekolwiek obawy, to bym nie ubiegał się o stanowisko sekretarza. O winie lub niewinności zatrzymanych zdecyduje sąd, a nie mieszkańcy.

- Jak wyglądał pana pierwszy dzień w pracy?

- Od ósmej rano wciąż spotykam się ze współpracownikami. Zrobiłem też remanent w szafie w swoim gabinecie. Mniej ważne dokumenty wylądowały na dole, bo musiałem zrobić miejsce na nowe.

- Przywiózł pan z Gorzowa maskotkę lub jakiś gadżet przynoszący szczęście?

- Nie, ale planuje przywieźć sprzęt nagłaśniający. Jestem fanem muzyki poważnej. Lubię jej słuchać także w pracy. Teraz jest tutaj dla mnie za cicho.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska