I chociaż jak nas pocieszał nowy dyrektor teatru, jest to kwota dużo mniejsza od przewidywanej, jestem zbulwersowany i zdziwiony tym długiem.
Aby wszystko było jasne: jestem sympatykiem i entuzjastą tej teatralnej placówki, a z jej byłą pierwszą damą Haliną Lubicz utrzymywałem zawsze serdeczne i przyjacielskie więzi, jako iż oboje paraliśmy się mową wiązaną. Ze Stanisławem Cynarskim też utrzymywałem serdeczne kontakty, bowiem to on projektował mi dekorację do "Sprawy rodzinnej" Jerzego Lutowskiego, którą wystawiałem na deskach scenicznych byłego Powiatowego Domu Kultury w Szprotawie.
Zawsze też, jak sobie przypominam, jeśli przyjeżdżał do miasta Lubuski Teatr wystarczał jeden afisz przed domem kultury, a sala pękała w szwach. Dzisiaj już nic z tych rzeczy - zielonogórska placówka teatralna przestała przyjeżdżać do Szprotawy. Przecież mieszkańcom miasta, też się chyba coś od sztuki należy. Jeśli bujam w obłokach i jeśli ktoś uważa, że nie mam racji, niech pierwszy rzuci we mnie kamieniem.
EDWARD HARAŹNY
Szprotawa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?