Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ma oko na miliardy

Agnieszka Stawiarska 68 324 88 51 [email protected]
Waldemar Sługocki, wiceminister w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego (fot. Paweł Janczruk)
Waldemar Sługocki, wiceminister w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego (fot. Paweł Janczruk)
- Gdy zaczynałem pracę w urzędzie wojewódzkim jako starszy referent, nie śniło mi się, że zostanę ministrem - mówi Waldemar Sługocki z Zielonej Góry, wiceminister rozwoju regionalnego.

- We wrześniu kończy pan 40 lat. Wielu mężczyzn w tym czasie chce wszystko zmienić - rozwodzą się, mają ochotę rzucić pracę, przejść z plecakiem świat.

- Nic takiego nie chodzi mi po głowie. Czuję się niesamowicie spełniony. Mam szczęśliwą rodzinę, ukochane kobiety: żonę i córkę. Zawodowo lubię to, co robię, bo polityka regionalna to moja pasja. Gdy zaczynałem pracę w urzędzie wojewódzkim jako starszy referent, nie śniło mi się, że zostanę ministrem. Brakuje mi tylko codziennego kontaktu z bliskimi. Dlatego prawie każdy weekend spędzam z nimi, chodzimy na spacery, do kina, na mecze, bo jestem zapalonym kibicem koszykówki i żużla. Chociaż dojazdy do domu mają swoje plusy. Podróżując, obserwuję, jak zmienia się region, kraj.

- Ciekawe, kiedy będzie pan mógł obserwować Lubuskie z trasy S3. Ile lat poczekamy jeszcze, by dojechać nią do granic województwa?

- Wierzę, że już nic jej nie zagraża i droga do Nowej Soli będzie w całości gotowa do 2015 roku. Pieniądze będą, bo Komisja Europejska zgodzi się na przesunięcie pieniędzy na inwestycje drogowe.

- W marcu minął rok odkąd wyjechał pan do Warszawy. Wtedy zniknął pan bez słowa, nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. Jak się zostaje ministrem?

- Nie mam pojęcia, ale mnie zaproponowała to stanowisko Elżbieta Bieńkowska, minister rozwoju regionalnego, po jednym ze spotkań z dyrektorami z 16 regionalnych programów operacyjnych. Było to bardzo miłe.

- Od razu pan się zgodził?

- Nie, podziękowałem i prosiłem o kilka dni na podjęcie decyzji. Musiałem porozmawiać z najbliższymi. Zgoda rodziny była dla mnie najważniejsza. Nie chcieliśmy się przeprowadzać wszyscy do Warszawy. Córka w tym roku kończy przedszkole, mamy tu swoich przyjaciół, a poza tym w tym roku są wybory, więc musiałem się liczyć z ewentualnymi zmianami.

- Miał pan stracha w pierwszym dniu w ministerstwie?

- Raczej to było przyjemne oczekiwanie na to, co nowe. Znałem już wielu pracowników, budynek, samą panią minister znam od 1999 roku.

- To chyba nudna praca. Narady, papiery, oficjalne spotkania...

- Nigdy w życiu.

- Ale u nas widział pan od razu efekt swojej pracy jako dyrektor departamentu Lubuskiego Regionalnego Programu Operacyjnego, od razu wiedział pan, jakie inwestycje powstaną w regionie.

- Ale tam jest tak samo, tylko skala większa. Do końca ubiegłego roku odpowiadałem w ministerstwie za wydawanie pieniędzy z dwóch ważnych programów: Kapitału Ludzkiego i Innowacyjnej Gospodarki. W skali regionalnych programów zarządza się setkami milionów euro, w skali kraju - miliardami euro. Odpowiedzialność zawsze ogromna.

- To duża władza. Jeden podpis i jakaś duża firma może starać się o dotacje, które zdecydują o jej rozwoju, miejscach pracy...

- Tak, chociaż nie należy myśleć o tym w ten sposób. Poza tym procedura oceny i wyboru projektów jest wieloetapowa i złożona. Mój podpis pojawiał się na jej końcowym etapie.

- A co minister robi po pracy? Jakaś wódeczka z politykami, rozrywki?

- Czasami umawiam się towarzysko, ale alkohol pojawia się w ilościach śladowych, ewentualnie dwa kieliszki dobrego wina. Na ogół mój dzień pracy wygląda tak: od 8.00 do 20.00 jestem w pracy, w ministerstwie, na spotkaniach w innych urzędach, instytucjach, parlamencie. Potem wracam do służbowego mieszkania, ale już w aucie dzwonię do najbliższych. Rozmawiamy o zwykłych codziennych sprawach. Pytam, co wydarzyło się w domu, przedszkolu... Po powrocie do mieszkania włączam telewizor, na ogół kanał informacyjny, czasami jakiś mecz. Przeglądam papiery i najczęściej zasypiam w trakcie. A rano po przebudzeniu znów dzwonię do domu.

- To nie jest nudne?

- Dla mnie nie. Widać mam idealne cechy charakteru do takiej pracy. Podjąłem też studia podyplomowe w Szkole Głównej Handlowej, z zakresu badań i analiz strategicznych.

- A co po stanowisku ministra? Bruksela, unijny urząd?

- Nie, jeżdżę tam, ale nie myślę dzisiaj o takiej karierze. To zabrzmi patetycznie, ale Polska jest dla mnie doskonałym miejscem na to, aby w pełni się realizować. Planuję start w wyborach parlamentarnych.

- Zanim do tego dojdzie, co pan załatwi dla naszego regionu?

- Nie mogę niczego załatwiać, ale jeśli mogę pomóc, to pomagam. Podpowiadam też, co zrobić, jak rozwiązać problem, gdzie znaleźć potrzebne informacje.

- No właśnie, w pana obowiązkach wyczytałam, że przygotowuje pan też Polskę do objęcia prezydencji w Unii Europejskiej. Możemy coś na tym wygrać?

- Tak, bo określamy priorytety prezydencji, mamy realny wpływ na podejmowane sprawy i najszybciej wiemy, czym zajmą się urzędnicy unijni, a poza tym ten czas służy promocji kraju. To szansa dla Polski.

- Dla Lubuskiego też?

- Tak. Myślę, że będzie to także szansa na promocję regionów.

- Przez ile lat będziemy mieli jeszcze pieniądze z Unii?

- Kończy się teraz czas podziału dotacji na lata 2007-2013, a od 2014 roku zacznie się nowy okres do 2020. Jeszcze dostaniemy pieniądze. Dyskutujemy już o najistotniejszych działaniach.

Czytaj też: Dodatkowe pieniądze z Unii przeszły nam koło nosa

 

Alfabet Sługockiego

Ambicja... Im jestem starszy, tym ambitniejszy, coraz lepiej staram się wykonywać swoje obowiązki. Praca to moja pasja, bez względu na miejsce, w którym jestem.

Boję się, gdy... Kiedyś najbardziej bałem się dentysty, nieraz uciekałem sprzed drzwi. Na szczęście, znalazłem lekarza, u którego nawet zdarza mi się prawie zasypiać podczas borowania zęba.

Dawno nie miałem czasu... Żeby zająć się czytaniem książek, co bardzo lubię. Dużo czytam, ale głównie rzeczy związane z pracą. Na półce czekają: autobiografia Wojciecha Manna, wywiad rzeka z Władysławem Bartoszewskim.

Gdy nic mi się nie chce... Nie znam takiego uczucia. Im trudniejszą mam sytuację, tym więcej wysiłku wkładam, aby z niej wyjść. Nikt i nic nigdy nie wpędziło mnie w taki stan ducha.

Jeszcze raz bym... Mam wrażenie, że czas bardzo szybko biegnie i gdybym mógł, cofnąłbym go, aby uczestniczyć w dorastaniu mojej córki. Widuję ją głównie w weekendy i żal mi tych dni, w które jesteśmy osobno.

Kobieta, która robi na mnie wrażenie... Kobiety, oczywiście te mi najbliższe. Imponuje mi Wisława Szymborska, nie tylko jako poetka, ale właśnie jako kobieta, poczuciem humoru, dystansem do życia i świata. Zawsze ceniłem u kobiet wytrwałość i konsekwencję.

Nudzę się, gdy... To całkowicie obce mi uczucie. Nie rozumiem, o co tu chodzi. Bliskie mi jest chińskie powiedzenie: „Jeśli brakuje ci czasu i masz za dużo obowiązków, dołóż sobie jeszcze”.

Śmieszy mnie... Często banalne sytuacje. Nie ukrywam, śmiałem się, gdy podczas spotkania delegacji regionalnych Polski i Niemiec nasz przedstawiciel przywitał gościa słowami: „Auf wieder sechen”. Lubię kabaret, również nasz zielonogórski, na filmach dla dzieci śmieję się najgłośniej w całym kinie.

Wstydziłem się... Gdy polska reprezentacja w piłce nożnej dawała plamę.

Ubieram się... W garnitury, dobrze się w nich czuję. W weekendy dżinsy. Lubię wiedzieć, co jest modne, ale bez przesady.

Zakochałem się szalenie... Ponad 20 lat temu w żonie i ten stan trwa do dzisiaj.

Żałuję, że... Nie ma takiego zdarzenia w moim życiu. Jestem niezwykle zadowolony z tego, co się dotąd stało.

Czytaj też: Zielona Góra, Gorzów, Lubsko… mają zwrócić 10 milionów zł z dotacji unijnych

 

Waldemar Sługocki jest wiceministrem w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego. Wcześniej był dyrektorem departamentu Lubuskiego Regionalnego Programu Operacyjnego. Od wielu lat zajmował się współpracą z Unią Europejską i dotacjami unijnymi. Urodził się w Sulechowie, mieszka w Zielonej Górze. Żonaty, ma córkę.

fot. Paweł Janczaruk

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska