Leszek Lisiecki miał zaledwie 60 lat. Kochającego syna Mariusza, synową Martę oraz dwoje wspaniałych wnuków. - Pracowałem z nim jako elektryk - opowiada przyjaciel, Henryk Niechwiadowicz z Bobrzan. - Mogę powiedzieć o nim same dobre rzeczy. Życzliwy, pomocny i bardzo koleżeński. Największym ciosem była dla niego śmierć ukochanej żony Ireny, która zmarła w marcu ubiegłego roku.
Więcej w sobotnim "Tygodniku Żarsko-Żagańskim" (29-30 stycznia), który dostaniesz z Gazetą Lubuską.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?