Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mama jest tylko jedna, ale imion ma przecież wiele. Komentarz red. naczelnej Iwony Zielińskiej

Iwona Zielińska
Iwona Zielińska, redaktor naczelna "GL"
Iwona Zielińska, redaktor naczelna "GL" Archiwum redakcji
Dzisiaj jest 26 maja. Od 104 lat, tego samego dnia, świętujemy Dzień Matki, Mamy, Mamusi.

W Polsce pierwszy raz zdarzyło się to w Krakowie w 1914 roku, wzorem święta amerykańskiego. Bo to Kongres USA, pierwszy na świecie, ustanowił właśnie w 1914 roku, drugą niedzielę maja, Dniem Matki i świętem narodowym jednocześnie. Dziś już w wielu krajach europejskich ten dzień ma taką właśnie rangę.

Szkoda, że nikt u nas w licznych postulatach o dniach wolnych, świętach kościelnych i historyczno-narodowych nie wpadł na pomysł uczczenia tych najbardziej w historii zasłużonych - matek. Żadna partia, żaden poseł, żadne feministki i cała reszta - „robiąca dobrze innym”. Nikt nie zafundował polskim mamom dnia wolnego od pracy. Tak w prezencie dla matki patriotki, matki rodzicielki, matki opiekuńczej, matki karmiącej, matki pracującej, matki pokornej, wymagającej, umęczonej, pocieszycielki, walczącej. Czemu to u nas nie może być święto narodowe? Matka - podmiot wart bardziej wyjątkowego uhonorowania niż kilka innych. Takie jest moje zdanie.

Jutrzejsza niedziela w Zielonej Górze, z udziałem prezydenta RP Andrzeja Dudy, poświęcona będzie wydarzeniom sprzed 58 lat, które zapisały się w historii Polski właśnie dzięki kobietom, matkom. „Przed budynkiem (Dom Katolicki) zgromadziło się około 350 osób, w tym większość kobiet. (...) Władza zareagowała szybko, pojawiła się kompania ZOMO pod dowództwem Kazimierza Więcka z poleceniem „oczyszczenia” terenu. (...) Milicjanci sięgnęli po pałki i zaczęli rozdawać razy na prawo i lewo... Przy samym Domu Katolickim pozostała grupa osób - głównie kobiet w ciąży, osób niepełnosprawnych i matek z małymi dziećmi. Kobiety opanowują korytarz. Gdy próbuje z nimi rozmawiać komendant miejski milicji Stanisław Jakubowski, uklękły i zaczęły się modlić. Milicjanci próbowali wynieść, a raczej wywlec klęczące. Bez powodzenia. - Ludzie ganiali się z milicjantami, kobiety na nich krzyczały - wspomina jeden z uczestników Bronisław Pszoniak. - W pewnym momencie patrzę, a tu milicjant po cywilnemu, znałem go z widzenia, wali kamieniami w kobiety”.

Co było dalej? Całą historię, jej znane i nieznane wątki, zdjęcia kilkuset osób zatrzymanych i represjonowanych - to wszystko znajdziecie Państwo w unikatowym albumie „Gazety Lubuskiej”, z dołączonym filmem (też produkcji GL) pt. „Przywracamy pamięć. 1960 Wydarzenia Zielonogórskie”, który w sobotę trafił do punktów sprzedaży prasy.

Proponuję, byśmy i w tym historycznym przypadku pamiętali, że to kobiety, mamy dzieci, które chodziły na religię, miały pierwsze odwagę krzyknąć w stronę ówczesnej, represyjnej władzy: „Stop! Nie przejdziecie!”.

Zobacz wideo: Anna Samusionek o dniu matki: Potrzebujemy usłyszeć, że jesteśmy ważne

wideo: przeAmbitni.pl/x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska