- Jestem z Bomadeku, dzwonię w imieniu co najmniej kilku innych pracowników, szczególnie tych, co robią na trybunku - powiedział Czytelnik, prosząc o zachowanie anonimowości. Wyjaśnił, iż trybunek jest to odkrawanie mięsa od kości przetwarzanego tutaj drobiu. - My już padamy na pysk ze zmęczenia. Ludzie zaczynają pracę o 6.00 rano, a wychodzą codziennie o 16.00-17.00. A bywa, że jeszcze później. To jest ponad ludzkie siły. Inspekcja pracy, która powinna zajmować się takimi problemami, była u nas zdaje się dwa lata temu. Ale oczywiście „nic nie wykryła”, żadnego wyzysku, „wszystko było OK”.
Spotkanie z załogą
- Właśnie spotkałem się z dziewczynami z tego działu - mówi prezes Marek Buda. - Faktycznie było tak, że ostatnio ludzie pracowali bardzo ciężko. Zresztą nie tylko ci z trybunku, ale wszyscy w zakładzie. Praca trwała sporo ponad osiem godzin. Ja to wiem i uznaję ich prawo do zmęczenia. Wyjaśnię tylko, iż zwiększenie godzin pracy wyniknęło z trudnej sytuacji nie tyle zakładu, co rynku mięsa drobiowego w Polsce.
Prezes tłumaczy, iż niedawno spalił się zakład JBB w Łysych pod Białymstokiem, który był jednym z poważniejszych odbiorców mięsa drobiowego Bomadeku. - I przez ten pożar, przez zamknięcie JBB, na rynku zrobiła się „kicha” - rzuca M. Buda. „Kicha” oznacza, iż raptem zabrakło odbiorcy mięsa z kością. Trzeba było zatem w Bomadeku na gwałt to mięso trybować, czyli oddzielać od kości, dawać do chłodni oraz szukać nowych odbiorców. Stąd wzięło się tak duże obciążenie ludzi z trybunku.
Będzie lepiej
- Mają prawo być przemęczeni, ma prawo komuś strzelić ścięgno z przepracowania, ale to się zmieni, już od dziś - deklaruje prezes. - Umówiliśmy się z pracownikami, że przez najbliższe dwa tygodnie będą kończyć robotę o 14.00-15.00, potem minie sezon urlopów, będzie więcej ludzi i zobaczymy...
M. Buda stwierdza, iż nigdy nie uciekał od problemów załogi i w każdej chwili jest gotów rozmawiać. Kategorycznie dementuje też głosy na temat „załatwiania” spraw z inspekcją pracy. - W firmie jest monitoring, wszystko tutaj jawne - twierdzi.
Być może podobne kłopoty zakładu w przyszłości rozwiąże planowana rozbudowa. Kierownictwo planuje w ciągu najbliższych paru miesięcy zakup za 160 tys. euro maszyny do wybijania kości z podudzia indyków, którą będzie obsługiwać tylko dwóch pracowników. Skończy się trybunek ręczny. Poza tym powstaną nowe hale, a pracę w firmie powinno znaleźć kolejnych 60-70 osób.
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?