Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marek Cieślak: Chcę Kasprzaka poddać próbie

Marcin Łada
Marek Cieślak
Marek Cieślak fot. Tomasz Gawałkiewicz
- Będę się tłumaczył jeśli mi nie wyjdzie, a w tym momencie taka jest moja decyzja. Chcę Kasprzaka poddać próbie - skwitował Marek Cieślak, który ogłosił w poniedziałek, kogo zabiera do Anglii na Drużynowy Puchar Świata.

- Selekcja na półfinał w King's Lynn była chyba wyjątkowo trudna?

- Bardzo trudna. Tym razem wszystko jest bardziej skomplikowane niż jeszcze rok czy dwa lata temu. Ale myślę, że wszystko jest dobrze.

- W piątce obok pewniaków znalazł się Krzysztof Kasprzak. Wielu z miejsca zapyta: dlaczego właśnie on?

- Sytuacja się powtarza. Dwa lata temu, kiedy zdobywaliśmy mistrzostwo świata w Lesznie, Kasprzaka też nie było wcześniej w podstawowej piątce. Wskoczył w miejsce Sebastiana Ułamka, który doznał kontuzji tuż przed półfinałami. Kasprzak doszedł do pełni formy i był jednym z autorów, obok Jarka Hampela, naszego zwycięstwa w Lesznie. Przypomnę, Tomek Gollob przypieczętował sukces, ale cały turniej miał nieudany. A Kasprzak pociągnął zespół po ulewie, na błocie. Pojechał, wygrał i pokazał, że można.

Co pana ostatecznie przekonało?

- Mecz w Gorzowie (Caelum Stali z Tauronem Azotami Tarnów - dop. red.), bo Kasprzak do tej pory niczym specjalnym się nie wyróżnił. Ale w ogóle forma naszych zawodników jest tak nierówna, że można zapytać na przykład: dlaczego Kołodziej? On też prezentuje 50 procent tego, co w minionym sezonie. Ale wróćmy do Kasprzaka. Jeśli jedzie w Gorzowie, robi tam 12 punktów i wygrywa dwa razy z Pedersenem to dla mnie jest sygnał, że warto spróbować. Nie będę ukrywał, że zadzwoniłem do Tomka Golloba i zasięgnąłem języka... To był ten Krzysiek, który pomagał nam zdobywać mistrzostwa świata. Taki już jest, że nie jedzie, nie jedzie, a potem nagle odpala i zaczyna dobrze punktować. Będę się tłumaczył jeśli mi nie wyjdzie, a w tym momencie taka jest moja decyzja. Chcę Kasprzaka poddać próbie.

- Poza kadrą znalazł się z kolei Rune Holta. Dlaczego?

- A kto powiedział, że nie wystartuje w finale. Przecież my mówimy o półfinale. Każdy zawodnik z szerokiej dziesiątki może zostać w każdej chwili powołany na kolejne zawody. Nie mogę wstawić teraz człowieka, który cały czas narzeka, że go ręce bolą, że nie może wytrzymać czterech okrążeń. To jedyny powód. Może za dwa tygodnie okaże się, że już w porządku i powołam Holtę. Sam jeszcze nie wiem, co zrobię. Czekam na rozwój wypadków.

- A młodzi?

- Mam swoich ulubionych zawodników. Do nich należy Janowski, obaj Pawliccy i moim marzeniem jest, żeby w najbliższej przyszłości to oni zdobywali tytuły. Ale jeszcze nie dziś. Jest zbyt duże obciążenie, jak dla tak młodych zawodników.

- Zna pan tor w Anglii. Proszę opowiedzieć, jaki jest.

- Normalny i w miarę "polski". Nie jest krótki, dosyć szeroki, łuki łagodne. Jeździłem tam wiele razy. Nawierzchnię przygotowują zwykle nieco przyczepniej niż inni. Myślę, że nie będzie dla nas wielką zagadką. Zobaczymy, jak go zrobią.

- Muszę zapytać o "lubuską" część reprezentacji. W przypadku Tomasza Golloba i Piotra Protasiewicza chyba nie miał pan większych wątpliwości?

- O Gollobie nie ma co dyskutować. Mistrz świata, kapitan i podpora drużyny. A jeśli chodzi o Piotra to też nie jest taka prosta sprawa. Jeździ bardzo dobrze i zasługuje w 200 procentach, żeby być w tych finałach. Stąd powołanie. Są jednak też minusy, o których nie będę mówił. To już moja rola i Piotra, żeby je wyeliminować.

- W półfinale zmierzymy się z Czechami, Rosjanami i Wielką Brytanią. W porównaniu z nami to "leszcze". A może pozory mylą?

- W ogóle Puchar Świata i te nasze medale są mylące. Przez to, że seryjnie zdobywaliśmy tytuły wszystkim się wydaje, że jesteśmy nieosiągalni dla innych. To bzdura. O każdy medal było niezwykle ciężko. Przeważnie zdobywaliśmy je w ostatnim biegu. Zawody były niezwykle wyrównane i zacięte. Wśród żużlowców, którzy jeżdżą w drużynówce wytwarza się taka zbiorowa odpowiedzialność. Niekiedy mówią mi, że mniej stresują się w czasie występów indywidualnych w Grand Prix. Tam każdy jedzie na swój rachunek i jeśli zawali, to trudno, traci tylko on. A tu jest pięciu chłopaków i jeden liczy na drugiego. Nikt nie chce zawieść kolegów. Dochodzi ogromna presja. Ja wiem, jak to jest.

- Czyli jak pan postrzega rywali?

- "Tylko" Rosja. A tam jest Sajfutdinow, bracia Łagutowie, kogoś tam dołożą i okazuje się, że to prawdziwy przeciwnik. Do tego głodni sukcesów Anglicy, którzy od lat nic nie wywalczyli. Na swoich torach potrafią się skoncentrować i stworzyć drużynę. To nie będzie łatwa przejażdżka.

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska