Na półmetku rozgrywek sytuacja akademików wygląda dramatycznie. Dwa zwycięstwa, remis i osiem porażek, pięć punktów i przedostatnie miejsce w tabeli oznaczają, że nasza drużyna jest pierwsza do spadku (zgodnie z regulaminem, zamykająca stawkę ekipa uczniów SMS-u Gdańsk nie może zostać zdegradowana).
Kłopoty zaczęły się już u progu sezonu. Po dwóch kolejkach AZS UZ opuścił drugi snajper ligi Andrzej Wasilek. Skusił się na grę w ekstraklasie i przyjął ofertę Nielby Wągrowiec. A solidny obrońca Marek Klimas odszedł do drugoligowego Energetyka Gryfino.
- Wtedy jeszcze myślałem, że damy sobie radę, że poprzestawiam zawodników, pozamieniam pozycje i będzie OK - przyznaje Książkiewicz. - Niestety, nie wyglądało to dobrze. Może nie z meczu na mecz coraz gorzej, bo przegrywaliśmy minimalnie, ale to akurat żadne pocieszenie.
Przełomowym momentem był wyjazdowy pojedynek z AZS-em Politechniką Warszawską. Do przerwy zespół z Zielonej Góry prowadził sześcioma bramkami, by na koniec sześcioma przegrać. - Gdy rywale zmienili obronę, nie potrafiliśmy nic zrobić - wspomina nasz trener. - Po tym spotkaniu dotarło do mnie, że nie będzie łatwo i prosto. Punkty zaczęły uciekać, na półmetku mamy ich tylko pięć.
Po pierwszej rundzie władze klubu postanowiły zamrozić wszystkim zawodnikom 50 proc. pensji. Piłkarze ręczni dostaną te pieniądze po sezonie. Ale pod warunkiem, że drużyna utrzyma się w pierwszej lidze. Takiej propozycji nie zaakceptowali: Grzegorz Piotrowski, Mateusz Wolski i Michał Nieradko.
- W ich miejsce wprowadziłem młodych: rozgrywającego Piotra Książkiewicza i obrotowego Roberta Górala - mówi szkoleniowiec akademików. I zapowiada reorganizację: - Inaczej ustawiłem grę, bo mam coraz mniej ludzi, którzy mogą rzucić z drugiej linii. Zostali tylko: Bartłomiej Koprowski i Mateusz Kłosowski. Teraz będziemy grali szybszą piłkę i coraz mniej płaskiej obrony. Staniemy pięć jeden, cztery dwa, a może nawet trzy trzy. Zresztą o defensywę tak bardzo się nie martwię, bo Łukasz Jarowicz, Paweł Petela, Michał Skrzypek i Bartłomiej Koprowski to wielkie chłopy, przy których trudno zdobyć bramkę.
I właśnie szybka gra plus aktywna, kombinacyjna obrona mają być naszymi głównymi atutami w rundzie rewanżowej. - Żeby wyłuskać piłkę i popędzić do przodu - tłumaczy trener. - W piątek mieliśmy sparing z SPR-em Nowa Sól. Rzuciliśmy 41 bramek, większość po kontrach i szybkim rozegraniu środka po stracie gola.
We wtorek wieczorem AZS UZ pojechał do Leszna na mecz kontrolny z miejscowym Arotem Astromalem, liderem grupy pierwszej drugiej ligi. Wynik podamy w czwartek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?