Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Michał Paluta: - Muszę polubić jazdę na piachu

Robert Gorbat 95 722 69 37 [email protected]
Michał Paluta ma 16 lat, jest uczniem pierwszej klasy o profilu lingwistycznym w strzeleckim LO. W styczniu br. zdobył tytuł mistrza Polski juniorów młodszych w wyścigu przełajowym.
Michał Paluta ma 16 lat, jest uczniem pierwszej klasy o profilu lingwistycznym w strzeleckim LO. W styczniu br. zdobył tytuł mistrza Polski juniorów młodszych w wyścigu przełajowym. Jakub Pikulik
- Polskie kolarstwo przełajowe jest dziś słabsze niż w zachodniej Europie. Wzrastamy w różnych kolarskich kulturach, są między nami różnice nie do usunięcia... - mówi Michał Paluta, pierwszoroczny junior POM Strzelce Krajeńskie.

- W gronie juniorów startujesz dopiero od kilku miesięcy. A mimo to zdecydowanie wygrywasz ze starszymi kolegami! Jaka jest tajemnica twoich sukcesów?
- Nie ma żadnej tajemnicy. Jest tylko codzienny trening, poparty odpowiednią dietą i długim snem. Dużo uczę się od starszych kolegów, w terenie jeżdżę z Kacperem Szczepaniakiem. Harmonogram wszystkich moich działań jest podporządkowany kolarstwu. Postawiłem wszystko na jedną kartę, poświęciłem się sportowi bez reszty.

- Jak długo trenujesz na wyczynowym poziomie?
- Pięć i pół roku. Moim szkoleniowcem od pierwszego dnia jest Józef Szymański, o sprzęt dba Kazimierz Szczepaniak. Przez kilka pierwszych lat zawsze mi czegoś brakowało. Czy to na szosie, czy w przełajach. Byłem najniższym zawodnikiem w peletonie, nie miałem tyle sił i wytrzymałości, co większość kolegów. Teraz się to zmienia. Urosłem, nabrałem wagi, wreszcie zaczynam dojrzewać fizycznie.

- Zdecydowałeś już, która z kolarskich specjalności będzie dla ciebie najważniejsza?
- Wszystkich na pewno nie uda mi się połączyć. Latem będę się oczywiście poświęcał szosie, bo ona jest podstawą tej dyscypliny. A w pozostałych miesiącach stawiam na przełaje.

- W kraju wygrywasz bez żadnego trudu. Czy można oczekiwać, że równie dobrze poradzisz sobie w międzynarodowej rywalizacji?
- Polskie przełaje są dziś słabsze niż belgijskie, holenderskie, francuskie czy nawet czeskie. Trudno skutecznie rywalizować z reprezentantami tych krajów, bo oni ścigają się na najwyższym poziomie od dziecka. Potrzebują przejechać 100, najwyżej 150 kilometrów, by wystartować w fajnej imprezie. A my? Od razu zaczynamy myśleć o konieczności rezerwowania noclegów, długim dojeździe, zmęczeniu podróżą i braku pieniędzy na pokrycie wszystkich kosztów. Wzrastamy w różnych kolarskich kulturach, są między nami różnice nie do usunięcia...

- Ile wyścigów zaliczyłeś na zachodzie Europy?
- Siedem, wszystkie w ciągu ostatnich dwóch miesięcy. Trzy razy uplasowałem się w pierwszej dziesiątce. Nie było źle, bo w gronie pierwszorocznych juniorów zajmowałem trzecie, czwarte lokaty. I przekonałem się, że moją najsłabszą stroną jest technika jazdy. Bardzo dużo traciłem na miękkich, piaszczystych nawierzchniach. Niby trenujemy ten element, lecz w konfrontacji z europejską czołówką mocno odstawałem.

- A propos piachu. Styczniowe mistrzostwa świata odbędą się w belgijskim Koksijde właśnie na takiej trasie. Uważasz, że nie będziesz miał szans na dobry wynik?
- Startowałem tam już w Pucharze Świata. I jeśli traciłem dystans do rywali, to właśnie na piachu. Jazda w koleinie, dodatkowo związana z koniecznością rozpędzeniem roweru, jest wielką sztuką. Muszę się tego po prostu nauczyć. A mistrzostwa świata? Będę zadowolony, jeśli zdołam dać z siebie wszystko. I uplasuję się w czołowej dwudziestce. W Pucharze Świata jeszcze mi się to nie udało...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska