Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mistrzostwa świata: Pierwszy sukces Wenty, Polska pobiła Słowację!

Przemysław Piotrowski
Bogdan Wenta może być zadowolony z wyniku, choć chyba nie do końca z postawy zespołu
Bogdan Wenta może być zadowolony z wyniku, choć chyba nie do końca z postawy zespołu fot. Ryszard Poprawski
Polska wygrała w pierwszym meczu mistrzostw świata ze Słowacją 35:33 (15:17). Świetny początek, choć trzeba przyznać, że łatwo nie było. Słowacy pokazali jak trudny i wyczerpujący turniej nas czeka

Z pierwszej połowy nie mogliśmy być zadowoleni. Polacy wyglądali jakby dopiero co wyszli wspólnie na parkiet, a nie trenowali razem przez ostatnie kilka tygodni. W obronie na zdecydowanie za dużo pozwalaliśmy obrotowemu Andrej Petro, dostaliśmy też kilka bramek ze skrzydeł. W ataku jeszcze gorzej. Gdyby się kapitalne umiejętności indywidualne Marcina Lijewskiego, Michała Jureckiego czy Bartłomieja Jaszki, którzy udanie miotali z dystansu, to Słowacy mogli wyjść na prowadzenie dużo szybciej.

Ale oni trzymali wynik, bo obrotowy Bartosz Jurecki po prostu nie istniał. Prawe skrzydło zostało uruchomione kilka razy, ale Mariusz Jurasik zawodził, regularnie przegrywał pojedynki z bramkarzem rywali, był wolniejszy niż zwykle. Niestety, wiek robi swoje i szkoda, że Bogdan Wenta nie zdecydował się wpuścić młodego Bartłomieja Tomczaka. Na lewej flance jeszcze jako tako radził sobie Tomasz Tłuczyński, ale to nie wystarczało, aby odskoczyć od walecznych Słowaków. A ci, gdy tylko nadarzyła się okazja, wyrównali po trafieniu najlepszego na parkiecie Daniela Valo.

W obronie było coraz gorzej, a wprowadzony debiutant Mateusz Zaremba szybko załapał dwie kary i wiadomo było, że w tym meczu już nie błyśnie w defensywie. Gdy na boisku pojawił się w końcu Karol Bielecki i dwoma potężnymi bombami wyprowadził naszych na prowadzenie 15:13, wydawało się, że natchnie kolegów do lepszej gry. Niestety, nie dość, że rywale Słowacy wyrównali, to w ostatniej minucie zapakowali nam dwie bramki, ostatnią z szybkiej kontry. Zrobiło się po prostu źle…

To co martwiło najbardziej, to że nawet gdy zdołaliśmy jakoś przejąć piłkę, nie potrafiliśmy wyprowadzić kontry. Przecież w pierwszej połowie nie zdobyliśmy w ten sposób ani jednego gola! A goście skarcili nas kilkakrotnie. Podobnie w drugiej części gry, gdy to rywale wyczekiwali na nasze błędy, aby szybkimi kontrami zdobywać kolejne bramki. Naszą niemoc w tym elemencie przełamał Patryk Kuchczyński. Nie zmienia to jednak faktu, że graliśmy wciąż bez większego zrozumienia, a Lijewski, Bielecki, czy nawet niewysoki Jaszka, decydowali się głównie na rzuty z dystansu. Ale to właśnie jest przecież nasza siła - wielkie indywidualności, które potrafią radzić sobie w najtrudniejszych sytuacjach. Bez dwóch zdań największe wrażenie zrobił ten ostatni, który dzielił i rządził, rozgrywał i rzucał. Był liderem i dobrym duchem drużyny i potwierdził, że jego wysoka forma z meczów towarzyskich nie była przypadkiem.

Na szczęście koło 26 min najpierw pewnie trafił B. Jurecki, a potem z kontry Mariusz Jurkiewicz i mieliśmy te dwie bramki przewagi. W obronie zaczęliśmy się prezentować znacznie lepiej niż wcześniej, podobnie w kontratakach, a w bramce Sławomir Szmal był klasą dla siebie samego, broniąc seryjnie w sytuacjach sam na sam. Gra biało-czerwonych zaczęła wyglądać tak, jak tego oczekujemy. Po trafieniu Bieleckiego, który rozstrzelał się na dobre, zrobiło się 27:23 i mogliśmy poczuć się bezpieczniej. Ale pięć minut przed końcem, musieliśmy grać w osłabieniu i rywale zbliżyli się na dwa gole. Chwilę potem, po golu Martina Stranievskiego mieli już kontakt. Do końca brakowało nieco ponad minuty i kto wkroczył do akcji?

Najpierw kapitalnym rzutem popisał się nasz as Bielecki, a potem równie wspaniałą interwencją popisał się Szmal. Dowieźliśmy! Emocji nie brakło, ale możemy odetchnąć z ulgą. Pierwszy mecz i komplet punktów, czyli zadanie wykonane. Brawo panowie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska