Młodzi gniewni i starzy wyjadacze

Rada społeczna szpitala jest organem opiniującym i doradczym dla szefa placówki, zajmuje się m.in. planem finansowym i inwestycyjnym. W jej skład wchodzi dwóch reprezentantów powiatu oraz po jednym przedstawicielu starosty, wojewody i każdej z pozostałych gmin. Na przedstawicieli rady powiatu zgłoszono kandydatury Kingi Bojko i Andrzeja Ziarka.

Radny Jerzy Patelka zadał kandydatom pytania: 1. Czy mają doświadczenie w tworzeniu planu finansowego i inwestycyjnego jednostek tej wielkości? 2. Czy mają doświadczenie w działalności w tego typu komisjach? 3. Jaka jest ich wizja rozwoju szpitala?

Choć pytania były skierowane do obojga radnych, można było wyczuć, że radny Patelka kieruje je do K. Bojko, najmłodszej radnej, która nie ma jeszcze doświadczenia samorządowego. O to, czy było tak faktycznie, spytaliśmy samych zainteresowanych.

Rozmowa z radną KINGĄ BOJKO

- Odebrała pani te pytania jako atak na swoją osobę, spowodowany młodym wiekiem i brakiem doświadczenia w pracy w samorządzie?
- Byłam zaskoczona, to fakt. Wyczułam ten podtekst tak samo jak inni radni, czego dowód dali, rozmawiając o tej sytuacji w kuluarach. Ale oczywiście każdy radny może zadać jakiekolwiek pytanie i nie mam tego panu Patelce za złe.

- Ma pani 25 lat, podczas gdy średnia wieku pozostałych radnych wynosi ponad 46 lat, a najmłodszy z pani kolegów radnych jest od pani starszy o dziesięć lat. Trudno jest być najmłodszą radną w radzie powiatu?
- Jak do tej pory radni nie dawali mi do zrozumienia, że jestem za młoda i z tego powodu brakuje mi doświadczenia w pracy w samorządzie.

- Młodzi ludzie do polityki raczej się nie garną, pani jest chyba wyjątkiem potwierdzającym regułę. To zdarzenie z sesji nie zniechęci pani do polityki?
- Na razie jestem pełna werwy i zapału. Zresztą mam wspaniałych kolegów w klubie, na których radę zawsze mogę liczyć. Mam nadzieję, że takie sytuacje mnie nie zniechęcą.

- Wróćmy do udziału młodych w życiu politycznym. Co panią do tego skłoniło?
- Obserwuję, co się dzieje na trochę wyższych szczeblach władzy. Najwyższy czas postawić na młodych.

Rozmowa z radnym JERZYM PATELKĄ

- Co pan robił, gdy miał pan 25 lat?
- Byłem na studiach doktoranckich i pracowałem w bibliotece. Miałem też pierwszy kontakt z "polityką": jako członek samorządu studenckiego byłem przesłuchiwany przez milicję.

- Czy młodzi ludzie są w polityce potrzebni?
- W polityce są potrzebni mądrzy ludzie, a to jest niezależne od wieku.

- Wracając do sesji. Pytania, które pan zadał, były chyba bardziej skierowane do pani Bojko niż do pana Ziarka?
- Tak. Poglądy pana Ziarka na kwestię szpitala znam. Chciałem sprawdzić kompetencje pani Bojko.

- Czy młodym radnym ich starsi koledzy powinni pomagać?
- Jestem zwolennikiem surowego wychowania w każdej dziedzinie życia, także w polityce. Szpital jest zbyt poważną instytucją, żeby się na niej uczyć.

- Ale przecież zadaniem rady społecznej jest wydawanie opinii, a nie podejmowanie decyzji.
- Rada szpitala wschowskiego też tylko opiniowała, podczas gdy pozostali radni żyli w nieświadomości tragicznej sytuacji finansowej placówki. I teraz mamy z tego powodu 13,5 mln zł długu. Radni oddelegowani do rady społecznej mają pilnować interesu powiatu i pieniędzy podatników. I właśnie to chciałem radnym uzmysłowić. Osobiście nie mam nic przeciw pani Bojko.